Page 21 - Demo_ksiazki
P. 21
– Kosa łatwo można załatwić – podjął Tomasz, gdy służąca: zamknęła
za sobą drzwi. – Nawet gubernator Harrison, który tak Kosa ceni, sam pod-
pisze na niego wyrok.
– Dotychczasowe dowody sympatii Kosa dla Indian nie są; podstawą
do aresztowania.
– Nie to ojciec miał na myśli – powiedział Jerry.
– A co?
– Szpiegostwo na rzecz Anglii. Porucznik aż wstał z wrażenia. Wyrzu-
cił z siebie gwałtownie:
– Co mówicie!?... To pewne?... Jakie macie dowody?...
Tomasz uśmiechnął się bez entuzjazmu.
– Na szlaku trampi mówią o tym otwarcie.
– Mówią... – sapnął sarkastycznie Dikson. – To trochę za mało, choć...
– To dużo – poprawił go Jerry. – Reszta do zrobienia... Kos przecież wozi
listy – zaznaczył.
– Szczwane z was lisy – zaśmiał się porucznik.
Służąca wniosła trunek i szklanki. Popijając, rozmawiali jeszcze na różne
tematy. Potem Connelowie pożegnali Diksona i wrócili do hotelu. Wkrótce
przyszedł także Gunter. Po przeanalizowaniu zdobytych wiadomości posta-
nowili na krótko przed świtem opuścić Detroit i czekać w zaroślach na Kosa.
Ponieważ zbliżał się już wieczór, legli na łóżkach, aby pokrzepić się snem.
Było już daleko po północy, gdy zbudził ich huk wystrzału i zmiesza-
ny gwar ludzkich głosów. Zerwali się i pośpiesznie, naciągnęli ubrania. Na
dziedzińcu dowiedzieli się od żołnierzy o ucieczce Indian. Zauważyli po-
rucznika Diksona. Pobiegli do niego.
– Jesteśmy do usług – szepnął stary Connel.
– Czekajcie u siebie. Może będę was potrzebował – powiedział Dikson
i z grupą żołnierzy odszedł w głąb fortu.
Trzej traperzy wrócili do hotelu, by spakować rzeczy. Byli gotowi do
drogi. Szarzało już, gdy przybiegł goniec wzywający ich do Diksona. Po
chwili zameldowali się u porucznika.
– Dobrze, że jesteście. Opuścicie zaraz Detroit. Kosa przetrzymam jesz-
cze ze dwie godziny w forcie. Wasze zadanie będzie proste: odbierzecie
Kosowi list do komendanta Wayne i przywieziecie gubernatorowi Hullo-
wi. Powiecie, że zabraliście przesyłkę człowiekowi, którego podsłuchali-
ście na szlaku, gdy rozmawiał z Kanadyjczykiem na tematy szpiegowskie.
Rozumiecie? – Dikson wtajemniczył ich dokładnie w swój plan.
– Tak. A co mamy uczynić z Kosem? – spytał Gunter.
– To wasza sprawa. Tak czy inaczej treść listu obciąży go bardzo po-
ważnie. Hullowi powiecie, że uciekł... Jednak nie powinniście brudzić rąk
krwią. Chyba że Kosa oskalpują... Indianie.
Na moment zapadło ciążące obu stronom milczenie.
47