Page 26 - Demo_ksiazki
P. 26

– W tamtym krzaku leszczyny wyciął dwa grube kije.
             – Wyciął kije? – zdziwił się Tomasz.
             – Pokaż to miejsce! – rzucił Johann.
             Rzeczywiście, świeże, jeszcze niezasklepione białe miejsca po wycięciu
          grubych gałęzi świadczyły, że musiało to stać się stosunkowo niedawno.
          Głęboko w krzaku leszczyny leżały świeże liście i liczne gałązki.
             – Po co mu były dwie grube, długie tyczki? – medytował Gunter. Za-
          wrócił nad skraj polany, ukląkł i badał ziemię. – Wiem! – zerwał się nagle.
          Oczy płonęły mu podnieceniem, a szerokie, obwisłe brwi nastroszyły się
          jak u dzikiego kota, – Zrobił z tyczek szczudła. Chytra sztuka! Ale Johanna
          Guntera jeszcze nikt nie wywiódł w pole. Ha, ha, ha!... Zobaczcie! – Wska-
          zał palcem. – Tu znać ślady szczudła.
             Connelowie pochylili się nad ziemią. Obok pnia sosny wyciśnięty był
          okrągły, głęboki dołek po dość grubym kiju.
             – Jerry, zostaniesz tutaj i będziesz nas osłaniał.
             Jerry stanął obok sosny. Oparł strzelbę o uschnięty kikut gałęzi. Gunter
          i Tomasz weszli na polanę. Podążali ostrożnie, oddaleni od siebie o kilka
          kroków. Zatrzymali się w pobliżu olbrzymiego pnia dębu, który powalony
          starością leżał w trawie. Suche gałęzie, splątane z chwastami mogły stano-
          wić świetną kryjówkę dla zwierząt, a zwłaszcza dla węży. Tomasz i Johann
          uważnie obserwowali koronę dębu. Wreszcie Gunter wskoczył na pień i za-
          wołał donośnie:
             – Hej, Kos! Wyłaź z nory! Widzę cię! Ukrywasz się jak śmierdzący
          tchórz...
             Za plecami starego Connela i Guntera wyrosła nagle sylwetka Ryszar-
          da Kosa.
             – Tu jestem! – zawołał. – Rzućcie broń!
             Dwaj trampi zastygli zaskoczeni. Tego się nie spodziewali. Niezdecy-
          dowani stali nieruchomo.
             – Rzućcie broń, bo będę strzelał! – powtórzył z naciskiem Kos. – I ręce
          do góry!
             Stary Connel upuścił strzelbę i podniósł w górę ramiona. Gunter jednak
          bardzo powoli podnosił ręce, ale broni nie rzucił na ziemię.
             – Gunter, rzuć broń! – krzyknął Kos.
             Wtem ze skraju polany padł strzał. Ryszard uczuł w prawym ramieniu
          ból, w oczach zawirowały mu sine płaty. Na chwilę stracił przewagę nad
          przeciwnikami i to wystarczyło Gunterowi, aby błyskawicznie odwrócić się
          i strzelić w pierś Kosa. Ryszard ostatnim wysiłkiem woli wystrzelił. Runął
          w bujne trawy i stracił przytomność.
             Gunter podbiegł do Kosa. Widząc dużą plamę krwi na jego piersi, opu-
          ścił swoją strzelbę i otarł rękawem pot z czoła. Podniósł sztucer Ryszarda
          i dopiero teraz zbliżył się do starego Connela, który leżał na ziemi jęcząc.


          52
   21   22   23   24   25   26   27   28   29   30   31