Page 14 - demo ksiazki
P. 14
– Nigdy w to nie uwierzysz! – zaczęła opowiadać Mattii,
który właśnie wgryzał się w focaccię z oliwkami, siedząc na
schodach pomiędzy pierwszym i drugim piętrem. Przerwa
dobiegała już końca.
– Chcesz gryza? – spytał, podając jej kanapkę. Była taka
miękka i delikatna, że z łatwością można było złożyć ją na
pół. Trzy oliwki wypadły i potoczyły się po stopniach, chło-
pak zebrał je i mimo to włożył sobie do ust.
Paulina urwała sobie kawałek. Popatrzyła na pokryte tłusz-
czem palce. Ile oni dali tam tej oliwy?
– W co miałbym nie uwierzyć? – zapytał w końcu.
– W mój łut szczęścia: te zadania z dzisiejszego sprawdzia-
nu przerabiałam wczoraj na korepetycjach. I nawet je pamię-
tałam! Czyż to nie brzmi nieprawdopodobnie?
– Wszystkie cztery?
– Wszystkie cztery!
– To jest nieprawdopodobne.
– Tak, naprawdę nieprawdopodobne.
Mattia zanurzył zęby w swojej kanapce i zamyślił się.
– Myślałem, że Pedrotti ma więcej fantazji... Wziąć wszyst-
kie ćwiczenia z tego samego testu to do niej niepodobne – do-
dał jak gdyby do siebie.
– Ale one nie pochodziły z tego samego testu. Wzięłyśmy je
z czterech różnych starych książek mojej korepetytorki! Z czte-
rech różnych książek, czaisz?
Mattia spojrzał jej prosto w oczy.
– A zatem to nie jest nieprawdopodobne! To po prostu ja-
kieś szaleństwo! Jakie jest prawdopodobieństwo, że to mogło
się wydarzyć?
– Dzięki temu sprawdzianowi poprawię sobie średnią i bę-
dzie OK, przynajmniej z matmą – skomentowała zadowolona
Paulina, nie zważając na prawa statystyki.
16