Page 9 - demo ksiazki
P. 9
„Oki, to wchodzę, tym bardziej że ja mam dziś na pierw-
szej lekcji sprawdzian z matmy. Złapiemy się na przerwie. Bu-
ziaki. Buziaki. I jeszcze więcej buziaków”.
Ironia Mattii wywołała uśmiech na jej twarzy. Uwielbiała
tego chłopaka. Zaczęli ze sobą chodzić w ostatni dzień szko-
ły przed feriami z okazji Bożego Narodzenia. Zatrzymał ją
w bramie. Trzymał w ręku czerwoną kopertę.
– Co to? – spytała go nieco zawstydzona.
– Mój prezent z okazji świąt.
– Koperta?
– Masz wszystko, nie wiedziałem, co ci kupić, więc posta-
nowiłem sprezentować ci kopertę... – stwierdził i roześmiał
się. Na przerwie żartowali sobie potem z jednej z jego ciotek,
bardzo skąpej, która co roku o tej samej porze dawała mu
właśnie taką, legendarną już „kopertę”. Nawiasem mówiąc,
w środku znajdowały się jakieś grosze, które z kolei jej wyda-
wały się prawdziwą fortuną.
– Otworzyć teraz czy poczekać na Boże Narodzenie?
– Powiedziałbym, że tak będzie lepiej.
– To znaczy jak?
– Żebyś otworzyła teraz.
Był taki nieśmiały, a ona pragnęła w tej chwili tylko tego
jednego i otworzyła szybko kopertę, stojąc w przejściu, gdzie
co chwila szturchał ją ktoś gnający do samochodu rodziców,
którzy czekali już na ulicy z włączonymi silnikami, gotowi
wyruszyć na ferie.
– Twoje zdjęcie... – stwierdziła.
– Nie! – odparł odruchowo. Wlepiła w niego wzrok, nicze-
go nie rozumiejąc.
– Prezentem nie jest zdjęcie – wyjaśnił, ale głos zaczął mu
lekko drżeć.
Oczy Pauliny zrobiły się duże i okrągłe. Przełknął ślinę.
11