Page 10 - demo ksiazki
P. 10

– Prezentem nie jest to zdjęcie, prezentem... jestem ja – po-
             wiedział cicho i zrobił się czerwieńszy niż wręczona jej wcześ-
             niej koperta. Dodał szybko: – Oczywiście, jeśli taki prezent ci
             się podoba. Możesz też odmówić jego przyjęcia, wystarczy, że
             włożysz go z powrotem do koperty, a ja zrozumiem.
                Doskonale wiedziała, o co chodzi, ale bała się, że być może
             się pomyliła, więc stała tak w milczeniu, nieruchoma, patrząc
             na swoje dłonie, które nie miały najmniejszego zamiaru cho-
             wać fotografii do koperty.
                – Przepraszam, nie powinienem był. Pomyliłem się, jestem
             takim idiotą: w ten sposób zniszczyłem wszystko... – Mattia
             ze zwieszoną głową miał już sobie iść.
                Musiała złapać go za ramiona i wyszeptać mu do ucha:
                – To naprawdę piękny prezent, najlepszy, jaki kiedykolwiek do-
             stałam.
                Dwa dni temu świętowali dwumiesięcznicę swojego związku.
                Przejeżdżający obok samochód opryskał ją błotem i nieocze-
             kiwanie wyrwał z krainy wspomnień. Ten sam śnieg, który w po-
             przednich dniach doprowadzał ją wręcz do euforii niczym małe
             dziecko, teraz stał się jakimś obrzydliwym brudnym i zimnym
             szlamem, który niemal przyprawiał ją o szaleństwo. Zwłaszcza
             wtedy,  gdy  oblepiał  jej  spodnie  aż  do  połowy  uda.  Parka  też
             ucierpiała.
                Na dodatek zaczęło padać, a ona nie miała przy sobie parasola.
                Aleks, która z daleka obserwowała całą scenę i widziała,
             co zaszło, postanowiła się powstrzymać od wszelkich uwag
             na  temat  jej  spóźnienia.  Wkurzonej  Pauliny  nikt  nie  był
             w stanie znieść.
                Koniec  końców  nie  powiedziała  jej,  że  była  łaskawa  się
             w końcu zjawić, że czeka na nią od dwudziestu minut, że
             zawsze się spóźnia, że następnym razem ją oleje i niech sobie




                                         12
   5   6   7   8   9   10   11   12   13   14   15