Page 12 - demo ksiazki
P. 12
– Jak leci, Peyton?
– Wszystko dobrze.
Lepiej niż dobrze. I nagle nachodzą mnie wyrzuty sumie-
nia z tego powodu.
Tess wraca z kubkiem kawy i podaje go mamie.
– Dziękuję. – Pani Michaels rozkłada się na sofie, bierze
kilka łyków kawy i stawia kubek na stoliku.
– Potrzebujesz coś, zanim wyjdę? – pyta Tess.
– Nie, dziękuję. – Mama Tess rozwiązuje fartuszek i rzuca
go na krzesło. – No, idź do szkoły. – Kładzie głowę na opar-
ciu sofy i zamyka oczy.
Wychodzimy po cichu z mieszkania i Tess zamyka za nami
drzwi. W drodze do samochodu idzie po krawężniku, jakby szła
po linie, stawiając jeden znoszony brązowy but tuż przed drugim.
To oczywiste, że nie dostała jeszcze wiadomości od żadnej uczelni.
Teraz żałuję, że zostawiłam list na siedzeniu pasażera.
Kiedy dochodzimy do samochodu, staram się wślizgnąć
do środka jako pierwsza i schować go, ale Tess jest szybsza.
Chwyta go i otwiera.
– Poczekaj… – Próbuję go wyrwać, ale ona już czyta.
– Jasna cholera. – Patrzy na mnie. – Dostałaś się! Dlacze-
go nic nie powiedziałaś?
– Chciałam powiedzieć ci osobiście, ale nie było dobrej chwili.
Składa list i kładzie go na desce rozdzielczej.
– Dlaczego? Bo użalam się nad sobą?
– Tess…
– Przestań. Przecież to największa rzecz w twoim życiu. –
Łapie mnie za ramiona i potrząsa mną. – Dostałaś się na Uni-
wersytet Karoliny Północnej! Zostaniesz następną Alex Morgan!
Na wspomnienie mojej ulubionej zawodniczki rozpływam
się w uśmiechu.
– Wątpię, ale nie zapeszaj.
– Nie można zapeszyć nieuniknionego. – Odwraca wzrok. –
Ubiegnę twoje pytanie: ja jeszcze nic nie dostałam i wszystko
w porządku.
1 5