Page 9 - demo ksiazki
P. 9

Pani Małgorzata szczyciła się tym, że zawsze bez ogródek wypo-
       wiadała swoje zdanie. Postanowiła uczynić to zaraz, mimo że jeszcze
       nie doszła do siebie.
         – Wiesz, Marylo, muszę ci szczerze powiedzieć, że popełniacie wiel-
       kie głupstwo, wielkie ryzyko! Nie macie pojęcia, co robicie! Wprowa-
       dzacie do swojego domu jakieś obce dziecko, o którym nic nie wie-
       cie, którego charakteru zupełnie nie znacie! Nie wiecie, kim byli jego
       rodzice, nie możecie przewidzieć, co z niego wyrośnie! W zeszłym
       tygodniu czytałam w gazecie, że jakieś małżeństwo z naszych stron
       przygarnęło do swego domu sierotę, a ten potwór podpalił ich dom
       – umyślnie! – i omalże wszyscy nie zginęli w płomieniach. Słyszałam
       też o innym wypadku, że taki przygarnięty wychowanek ciągle kradł
       i wypijał jajka, a gospodarze nie mogli go tego oduczyć. Szkoda, że nie
       spytałaś mnie wcześniej o zdanie, bo na pewno błagałabym cię, żebyś
       tego nie robiła. Absolutnie nie!

         Ta spóźniona uwaga zdawała się ani nie przerażać, ani nie martwić
       Maryli. Spokojnie szydełkowała dalej.
         – Nie przeczę, że masz sporo racji, Małgorzato. Ja sama przez dłu-
       gi czas nie wiedziałam, czy się na to zgodzić. Ale Mateusz bardzo tego
       pragnął. Widziałam, jak mu na tym zależy, więc ustąpiłam. Mój brat
       tak rzadko czegoś żąda, że jeśli to już uczyni, uważam za swój obowią-
       zek spełnić jego prośbę. Co się tyczy ryzyka, to trudno przewidzieć
       z góry skutki wielu podejmowanych na świecie działań. Ci, którzy
       mają własne dzieci, także nie są pewni, co z nich wyrośnie. Nie zawsze
       przecież wyrastają na dzielnych ludzi. A Nowa Szkocja to prawie część
       naszej wyspy! Sprawa wyglądałaby zupełnie inaczej, gdybyśmy spro-
       wadzili chłopca z Anglii lub ze Stanów Zjednoczonych. Ale dziecko,
       które pochodzi stąd, nie może się przecież tak bardzo różnić od nas.

         – No, cóż! Mam nadzieję, że wszystko ułoży się dobrze – rzekła są-
       siadka tonem pełnym wątpliwości. – Tylko nie mów mi później, że cię
       nie ostrzegałam, gdyby kiedykolwiek ów chłopiec podpalił wasz dom


                                       12
   4   5   6   7   8   9   10   11   12   13   14