Page 12 - demo ksiazki
P. 12
Kiedy przyjechał na stację, nie zastał ani śladu pociągu. Przypusz-
czając, że zjawił się zbyt wcześnie, uwiązał klacz na tyłach pobliskie-
go hoteliku i udał się na dworzec. Długi peron wydawał się opusto-
szały. Jedyną żywą istotą była dziewczynka siedząca trochę dalej, na
stosie dachówek.
Gdy tylko zauważył, że to dziewczynka, przemknął obok niej jak
najszybciej, nawet nie patrząc w jej stronę. Jednak, gdyby przyjrzał
się dziecku nieco lepiej, z łatwością dostrzegłby pełną napięcia na-
dzieję i wyczekiwanie malujące się na drobnej twarzyczce i emanu-
jące z całej postaci. Widocznie czekała tu na kogoś lub na coś, a że
oczekiwanie było w tej chwili jedyną możliwą dla niej czynnością,
oddawała się jej z całym przejęciem, na jakie tylko potrafiła się zdo-
być.
Napotkawszy zawiadowcę stacji, który właśnie zamykał okienko
kasy biletowej i zamierzał wracać do domu na kolację, Mateusz spytał
go, czy pociąg mający przybyć o wpół do szóstej, wkrótce nadjedzie.
– Ten pociąg już był i odjechał pół godziny temu – odpowiedział
zapytany. – Wysiadł z niego tylko jeden pasażer, który miał jechać do
was – jakaś mała dziewczynka. Siedzi tam, na stosie dachówek. Pro-
siłem, żeby weszła do poczekalni, ale odrzekła z powagą, że woli zo-
stać na peronie. Tutaj ma – jak to się wyraziła – więcej możliwości
dla swej wyobraźni. Oryginalny dzieciak, mówię panu!
– Ależ ja nie czekam na żadną dziewczynkę – oznajmił Mateusz
bezradnie. – Przybyłem po chłopca, którego miałem tu zastać. Pani
Spencer przyrzekła sprowadzić go z Nowej Szkocji.
Zawiadowca gwizdnął.
– W takim razie zaszła jakaś pomyłka – rzekł. – Pani Spencer wy-
szła z wagonu z tą oto dziewczynką, którą mi powierzyła. Powiedzia-
ła, że pan i pańska siostra wzięliście ją na wychowanie z Domu Sierot
i że pan po nią przyjedzie. To wszystko, co wiem w tej sprawie. Wię-
cej sierot nie mam na składzie – dodał żartobliwie.
15