Page 19 - demo ksiazki
P. 19
– Czy to gdzieś niedaleko? – zapytała z bijącym sercem.
– W rzeczy samej – odpowiedziało któreś z tych dwojga.
Podekscytowana Kari zastanowiła się, czy potrzebuje jesz-
cze czegoś z samochodu. Nie, właściwie miała wszystko, strój
jeździecki i tak musiał zostać w domu. Dżinsy i buty trekkingo-
we musiały wystarczyć. W porządku, wobec tego nie musiała
czekać, aż mama i reszta wrócą ze spaceru. W kieszeni kurt-
ki miała też trochę prowiantu – jeśli można tak było nazwać
połowę tabliczki czekolady – i z jakiegoś powodu latarkę, ale
wszystko jedno, przeszkadzać nie będzie.
Młodzi wskazali z lekkim ociąganiem szlak turystyczny,
jakby czekali, że Kari ruszy pierwsza. Może takie zachowanie
uchodziło tu za uprzejme.
Kari też się zawahała. Ostatecznie byli obcy, czy naprawdę
powinna z nimi pójść? Leyla, jedna z jej przyjaciółek, z pew-
nością zaapelowałaby o rozwagę. Przecież mogli to być człon-
kowie jakiejś sekty, którzy uprowadzają dziewczyny. Ale Leyla
zawsze była nieufna, co czasami działało na nerwy.
„Hej, to przecież moja przejażdżka, nie zrezygnuję z niej. A to
są po prostu moi przewodnicy, więc nie ma co panikować”.
– Tędy? – upewniła się, następnie ruszyła we wskazanym
kierunku. Dziewczyna trzymała się obok niej i narzuciła so-
lidne tempo, ale Kari bez trudu dotrzymywała jej kroku. „Na
pewno nie dam się zostawić w tyle!”
Kiedy pokonali krótki odcinek szlakiem, jej towarzysze
wskazali urwiste, porośnięte trawą zbocze po lewej stronie
i wspólnie wdrapali się na grzbiet wzgórza. Stamtąd rozta-
czał się widok na całą kotlinę. Młodzi ludzie pewnie skiero-
wali się ku stromej, ciemnoszarej ścianie skalnej, sterczącej
na szczycie.
– Znasz rytuał? – spytała dziewczyna, której imienia Kari
jeszcze nie znała, a Kari z zaciekawieniem pokręciła głową.
„Może to taki zwyczaj, aby przed każdą dłuższą przejażdżką
22