Page 20 - demo ksiazki
P. 20
odprawić nordycką ceremonię. Dość dziwne. Ale poczekam na
rozwój wypadków”.
– To nic trudnego, zdaj się na nas, Daro i ja znamy odpo-
wiednią akcentuację. – Towarzyszka posłała jej uspokajający
uśmiech. Kari odwzajemniła go. Ta dziewczyna emanowała
ciepłem i serdecznością, które przypadły jej do gustu. Mimo
to wydawała się ostrożna i zdystansowana, jakby nie bardzo
wiedziała, co sądzić o Kari.
– Czy elfy wpadają we wściekłość za zły akcent? – zażar-
towała Kari, pragnąc rozluźnić atmosferę. Islandce udało się
zachować kamienną twarz, gdy odpowiadała:
– Nie, wcale ich to nie interesuje, przeważnie siedzą przy
swoim kamieniu tam, na równinie, i wkurzają turystów.
Kari się roześmiała. Tak należało opowiadać dowcipy, z sar-
kazmem. Alice opanowała tę sztukę do perfekcji.
– Znacznie bardziej by je ubawiło, gdybyśmy sknoci-
li przejście, to małe bestie, które się cieszą z nieszczęścia
innych – stwierdził młodzieniec, który najwyraźniej miał
na imię Daro, i zwrócił się do Kari: – Svala i ja wypowie-
my formułę, a ty najlepiej nie rób nic. – Sprawiał wrażenie
poważnego i skoncentrowanego. Sposób, w jaki jego złoto
-brązowe oczy lśniły w słońcu, nie pozostawiał Kari obo-
jętną. „Łał, miałby spore szanse w Hollywood. A połowa
dziewczyn z mojej klasy zakochałaby się w nim od pierw-
szego wejrzenia!”
We trójkę podeszli do skalnej ściany. Kari wzdrygnęła się, gdy
dziewczyna położyła jej rękę na plecach z lewej strony, a chłopak
uczynił to samo z prawej. Czy jej mama i Alice chowają się teraz
za jakąś skałą i chichocząc robią zdjęcia?
Svala położyła drugą rękę na skale i zaczęła cicho i natar-
czywie wymawiać jakieś słowa. „To brzmi jak coś w rodzaju
zaklęcia. Ha, ha, kiedy opowiem o tym Elli i Leyli… już widzę,
jak Ella unosi brew niczym Spock ze starej wersji Star Treka…”
23