Page 14 - demo ksiazki
P. 14

GENO i Biała Runa złotoskrzydłego sokoła



              Doktor Molekuła poślizgnął się na skutym lodem kamieniu, stracił równo-
           wagę i upadł tak niefortunnie, że zmoczył cały płaszcz i spodnie od piżamy.
              — Stało ci się coś? — zapytał zaniepokojony Geno.
              — Nie, ale jestem przemarznięty do szpiku kości. Wracajmy, to istne sza-
           leństwo stać tu na mrozie — odpowiedział wuj, wstając z wyraźnym trudem.
              Ale ktoś jeszcze, skryty w krzakach, obserwował tę niecodzienną
           scenę. To była Mirta Bini, złośliwa koleżanka z klasy, która od zawsze była
           wrogo nastawiona do Geno. Pchnięta ciekawością, zbliżyła się do zaułka
           Czarnej Lilii, by przysłuchać się całej rozmowie. Chciała dowiedzieć się,
           dlaczego dwójka chłopców w towarzystwie Flebo i sokoła zdecydowała
           się wejść do przeklętej apteki.
              Roi zawisnął w powietrzu przy drucie kolczastym i ostrym dziobem
           przeciął go na pół. Szponami wyłamał zamarznięte gałęzie i spojrzał na
           młodego Hastora Ventiego swoimi magnetycznymi oczami.
              — Ten sokół jest niesamowity! — wykrzyknął Nicosia.
              Geno dotknął drzwi apteki i popchnął je, żeby się otworzyły. Do tego
           wystarczyło jedno uderzenie Nicosii i zardzewiały zamek puścił. Dwójka
           przyjaciół weszła do środka zlękniona, a tuż za nimi niezdarny doktor
           Molekuła.
              Mirta Bini powolutku zbliżyła się, tak żeby nikt jej nie słyszał, doszła do
           murów apteki i zaczęła podglądać ukradkiem, chowając się za drzwiami.
           Przeraźliwe zimno wcale jej nie zniechęciło, więc siedziała tak przez cały czas.
              Roi przeleciał pospiesznie, siadając na ladzie pokrytej grubą warstwą
           kurzu.
              Geno wdychał apteczne powietrze z nadzieją, że poczuje w nim za-
           pach matki, którego od dawna już nie pamiętał. Z szeroko otwartymi
           oczami lustrował w półmroku każdy detal, każdy przedmiot, każdą rzecz,
           którą kiedyś dotykali jego rodzice. Pragnął odzyskać życie, które rozprys-
           nęło się w kurzu minionego czasu.


     16
   9   10   11   12   13   14   15   16   17   18   19