Page 15 - demo ksiazki
P. 15
Rozdział 1 – Zagadka apteki
Poczuł, że serce i umysł jednoczą mu się przez jakąś niezwykle silną
energię i nagle jego oczom ukazała się wizja: zamglony obraz porwania
jego rodziny. Zobaczył madame Crikken, która ciągnęła płaczącego René,
podczas gdy Corinna i Pier walczyli z okrutnym Von Zantarem. Lamenty,
krzyki, rozpacz. W ułamku sekundy Geno powrócił do rzeczywistości,
poczuł, jak krew zaczyna się w nim kotłować i, zaciskając pięści, po-
przysiągł zemstę. Na drewnianej podłodze każdy jego krok skutkował
niepokojącym skrzypieniem.
Nicosia złapał Flebo za ramię:
— Trochę tu ciemno, możemy zapalić światło?
— Nie. Kto wie, ile lat temu odcięli tu prąd. Przydałaby się jakaś latarka
albo świeczka — odparł lekarz, poprawiając okulary.
Na półkach zapełnionych ceramicznymi słojami o przeróżnych kształ-
tach, szklanymi ampułkami i dziwnymi naczyniami zawierającymi zioła, pi-
gułki i najróżniejsze specyfiki, pająki uformowały przeźroczystą, zakurzoną
barierę z cienkich nitek, w które złapały się muchy, komary i karaluchy.
— Ale smród! — powiedział z obrzydzeniem Geno. Tak na pewno nie
pachniała jego mama.
— No tak, pleśń. Medykamenty się zepsuły, minęło tyle czasu — wyjaś-
nił Flebo, zbliżając się do mebla z inkrustowanego drewna.
Przejechał ręką w dół, aż znalazł mały uchwyt. Pociągnął go i szuflada
się otworzyła.
— Niesamowite! Dobrze pamiętałem — uradował się, szczękając zę-
bami. Flebo Molekuła znalazł starą srebrną zapalniczkę.
Przekręcał małym kółeczkiem, starając się wyzwolić płomień. Liczył,
że w zapalniczce wciąż znajdowało się trochę benzyny. Udało się przy
czwartej próbie. Delikatny płomyk oświetlił twarz wuja, który z uśmie-
chem zwrócił się do siostrzeńca:
17