Page 9 - demo ksiazki
P. 9
11
się w strojną suknię, włosy są starannie i gustownie uczesane, twarz i ręce – ideal-
nie czyste)
KOPCIUSZEK (patrzy z zachwytem i niedowierzaniem na swoją nową kreację):
Matko chrzestna! Z taką szatą na dzisiejszy bal iść mogę…
(raptem smutnieje)
Lecz jak odbyć mam tę drogę?
Do pałacu mnie daleka, uciążliwa podróż czeka…
(przygląda się swoim balowym trzewikom – bardzo szykownym,
ale niezbyt wygodnym)
Długi marsz w tych pantofelkach to przyjemność niezbyt wielka.
WRÓŻKA (rozgląda się po kuchni; jej wzrok pada na leżącą koło pieca ogromną
dynię; kieruje w jej stronę swoją różdżkę i mówi uroczystym głosem):
Niech natychmiast się uczyni piękny powóz z owej dyni!
(dynia zmienia się w karetę, co oczywiście wywołuje zaskoczenie, ale i niebywałą
radość Kopciuszka)
KOPCIUSZEK:
W tej karecie, chrzestna matko, podróż będzie wielką gratką…
(zastanawia się przez chwilę)
Szkoda tylko, że, niestety, nie mam koni do karety.
Nie zaprzęgnę wszak się do niej.
WRÓŻKA: (spostrzega biegnącego przez kuchnię wyrośniętego kocura i uciekają-
ce przed nim dwie niepozorne myszki):
Niech z tych myszy będą konie!
(kieruje różdżkę w stronę mysz, które natychmiast przeobrażają się w dwa okaza-
łe rumaki)
KOPCIUSZEK (ogląda konie z rosnącym podziwem):
To wierzchowce są prawdziwe! Mają uprząż, ogon, grzywę.
Ich uroda mnie zachwyca…
(zamyśla się)
Przydałby się też woźnica.
WRÓŻKA (macha różdżką w stronę kota, który z osłupieniem patrzy
na myszy zmienione w rumaki):
Już pomocą swą ci służę.
(do kota)
Masz woźnicą być, kocurze!
(kot przemienia się w woźnicę; zaprzęga konie do karety, siada na miejscu prze-