Page 10 - demo ksiazki
P. 10
12
znaczonym dla woźnicy i w milczeniu czeka, aż Kopciuszek wejdzie do środka)
WRÓŻKA:
Miłych zabaw w zamku życzę!
(uśmiecha się wymownie)
I spotkania z królewiczem…
Lecz wróć, zanim północ minie, bo się powóz zmieni w dynię,
Którą będą ciągnąć myszy…
(wróżka nie kończy zdania, bo powóz z Kopciuszkiem właśnie wyjeżdża przez sze-
roko otwarte drzwi kuchni)
Już Kopciuszek mnie nie słyszy!
Scena V
Następny dzień; zamek królewski, komnata królewicza – wielki, bogato urządzony po-
kój; królewicz siedzi na obszernym łożu i melancholijnym wzrokiem patrzy w prze-
strzeń; nie reaguje na wejście dworzanina.
DWORZANIN (do siebie, zerkając z niepokojem na królewicza):
Czemuż pan mój dziś tak wzdycha? Mina smętna, jak u mnicha,
Twarz pobladła, wzrok zaszklony… Czyżby znaleźć przyszłej żony
Podczas balu nie był w stanie, spośród licznych pięknych panien?
(do królewicza)
Jak na balu wczoraj było?
KRÓLEWICZ (roztargniony, otrząsając się z zadumy):
O co pytasz? Ach, dość miło…
DWORZANIN (uśmiecha się zachęcająco):
Niech królewicz powie więcej.
KRÓLEWICZ (przez jakiś czas milczy, w końcu zaczyna się zwierzać):
Zakochałem się w panience, która przyszła na bal wczoraj.
Choć pań była grupa spora, ona jedna, szczerze powiem,
Zawróciła tak mi w głowie, że chcę żenić się z tą młódką,
Chociaż znam ją bardzo krótko.
Nie znam nawet jej imienia, lecz to uczuć mych nie zmienia…
(smutnieje jeszcze bardziej)
Jednak boję się, że raczej już jej nigdy nie zobaczę.
DWORZANIN:
Skąd się wzięły te obawy?