Page 11 - demo ksiazki
P. 11
Rzuciłam się do drzwi, nakazując zgromadzonym obok mnie
dzieciom, żeby szły za mną. Woda sięgała mi już do kostek i wzbie-
rała z sekundy na sekundę.
– Płyńcie do wraku statku – poleciłam dzieciom. – Tylko się nie
rozdzielajcie.
Gdzie podziewała się Nariana?
Na szczęście sztorm już minął, choć wody nadal jeszcze się nie
uspokoiły. Szczelina była wyraźnie widoczna również od zewnątrz.
Mój wzrok powędrował wyżej. Jak przez mgłę słyszałam pokrzy-
kiwanie dzieci, które najwyraźniej oswoiły już strach i bawiły się
w berka we wraku statku. Ponad grotą, w której mieściła się szkoła,
kłębiło się coś na kształt chmury ciemniejszej niż najczarniejsza noc.
Ścisnęło mnie w żołądku. Wiedziałam, że zaraz znowu się zacznie,
i że tym razem nie będziemy już mieli gdzie się schronić.
Ruby podpłynęła do mnie z płaczem:
– Nie mogę znaleźć Eviry…
– Szukałaś już wszędzie? – Zazwyczaj dziewczynki były nieroz-
łączne niczym bliźnięta syjamskie.
– Musiała pójść siusiu, więc wypłynęłam bez niej.
– Nariana na pewno jej szuka. Ona też jest jeszcze w środku.
Ruby wskazała palcem na czarną chmurę.
– Boję się. Chcę do domu.
Chwyciłam ją za rękę i ruszyłam w stronę pozostałych dzieci.
– Popłyniemy teraz z powrotem do miasta. Proszę, żebyście
wszyscy trzymali się za ręce!
– Gdzie jest Nariana? – zapytał Biron.
– Dołączy do nas później.
Niektóre dziewczynki zaczęły płakać, a ja usiłowałam stłumić
w sobie rosnący niepokój. Bałam się wziąć na siebie odpowiedzial-
16