Page 15 - demo ksiazki
P. 15
Evira siedziała skulona przy Narianie leżącej bez ruchu na
posadzce. Oczy Nariany były zamknięte, a na skroni widać było
głęboką ranę. Evira pomachała swoją bransoletką ze świecących
pereł.
– Mama każe mi ją nosić – wyjąkała. – Dotychczas nigdy nie była
mi potrzebna.
Pogłaskałam ją po głowie i uśmiechnęłam się, żeby jej dodać otuchy.
– Gdyby nie te perły, na pewno bym cię nie znalazła.
Potem pochyliłam się nad Narianą. Evira trzymała głowę wy-
chowawczyni na kolanach.
– Co się jej stało?
– Znalazła mnie tutaj i podpłynęła do mnie. Wtedy usłyszałam
straszny huk. A potem wszystko zaczęło się walić. To było straszne.
Myślałam, że umrzemy – Evira zaniosła się szlochem. – Odepchnęła
mnie na bok, ale wtedy jeden z kamieni spadł prosto na nią. Nie
wiedziałam, co mam robić.
Chwyciłam Narianę za rękę i sprawdziłam puls. Był słaby, ale
miarowy.
– Wszystko będzie dobrze – uspokoiłam małą. – Wyciągniemy ją
na zewnątrz. Dasz radę płynąć?
– Chyba tak. Przepraszam, tak strasznie mi przykro. To wszyst-
ko moja wina.
– Bzdura. Nikt nie jest temu winny, nikt poza burzą. Pewnie już
nieraz przeżyłaś taki sztorm?
Evira potrząsnęła głową.
– Nie aż taki silny.
– Nieważne. Teraz trzeba się stąd wydostać – powiedziałam
zdecydowanie i wzięłam Narianę pod ramiona. – Musisz po-
móc mi znaleźć drogą powrotną. – Jednocześnie zastanawia-
20