Page 18 - demo ksiazki
P. 18
priscilla pochyliła się i klasnąwszy dłonie, zawołała:
– Chodź, collie! No chodź się przywitać! Chodź!
piękne, brązowe oczy na moment zwróciły się w kierunku dziew-
czynki. Były to ciemnobrązowe, pełne nostalgii oczy, które już po
chwili znów wpatrywały się w dal.
priscilla podniosła się.
– Ona nie wygląda najlepiej, dziadku!
– Bzdura! – wrzasnął książę. – Nic jej nie jest. Hynes! Hynes! No
gdzie on się podziewa? Hynes!
– Idę, panie, już idę! – dał się słyszeć szorstki, nosowy głos nadzor-
cy psiarni, który po chwili wyłonił się zza budynków.
– tak, panie? Wzywałeś mnie?
– No, oczywiście, że tak. Ogłuchłeś? Hynes, co z tym psem? Kiep-
sko wygląda.
– Nie chce jeść, panie – odparł nadzorca. – Rozpuszczona chyba.
Rozpieszczają te psy w tych swoich miasteczkach, jak dziadowskie
bicze, ale przejdzie jej. Za parę dni będzie żarła jak należy, zobaczysz
panie.
– pilnuj jej, Hynes – wykrzyknął książę. – Dobrze jej pilnuj!
– tak zrobię, panie – odparł posłusznie Hynes.
– No, ja myślę – odpowiedział książę.
po tych słowach książę oddalił się, mamrocząc coś pod nosem. Był
nieco zawiedziony, bo chciał, żeby priscilla zobaczyła jego piękny,
nowy nabytek, a zobaczyła psa lekceważącego wszystkich wokół.
słyszał, jak coś mówiła.
– Co mówiłaś?
Dziewczynka uniosła głowę.
– pytałam, dlaczego ci ją sprzedał?
21