Page 8 - demo ksiazki
P. 8
– Nieszczęsna moja dola, czyż zdążę się przyodziać?
Wtem niknie za załomem ściany… Za chwilę oślepiający blask zmu-
sza Alicję do przymknięcia powiek. Gdy otworzyła oczy, Królika już
nie było widać. Przed nią wąski, długi przedsionek. Szereg lamp pali
się u stropu, po bokach mnóstwo drzwi. Chce otworzyć którekol-
wiek z nich. Daremnie... Wszystkie są zamknięte na klucz.
– Czyż ja się kiedy stąd wydostanę? – woła w rozpaczy.
Nagle, prawie tuż przed sobą, widzi stół z grubego szkła na trzech
nogach. Na stole leży mały, złoty kluczyk. Bierze go, podchodzi do
wszystkich drzwi, próbuje je otworzyć. Na próżno. Kluczyk za mały,
a może zamki zbyt duże.
Spogląda raz jeszcze uważnie dokoła i wzrok jej zatrzymuje się na
nisko zawieszonej kotarze. Podbiega, odchyla ją i znajduje drzwicz-
ki maleńkie, około piętnastu cali wysokie. Wkłada klucz do zamka,
przekręca, drzwiczki się otwierają. Wiodą one do korytarzyka nie
większego niż mysia norka.
Alicja uklękła, spojrzała i zobaczyła mały skrawek prześlicznego
ogrodu. Barwne kwiaty rosły na kwietnikach, wodotryski szemrały,
dając przyjemny chłód. Wzdłuż pięknych alei rosły rozłożyste drze-
wa… To wszystko zachwyciło dziewczynkę i za wszelką cenę posta-
nowiła dostać się do ogrodu. Na razie było to niemożliwe. Głowa nie
mieściła się w odrzwia.
– Gdybym nawet głowę przesunęła, cóż bym zrobiła z ramiona-
mi – woła zniechęcona. – Dlaczegóż człowiek nie może skręcać się
i rozkręcać tak jak luneta? Dlaczego nie mogę stać się teraz mała,
później znów duża, gdybym zachciała? Może bym mogła, tylko nie
znam sposobu. Nie wiem, jak zacząć.
Ale przeżyła tego dnia tyle nadzwyczajności, że nie przypuszczała,
aby na świecie były rzeczy niemożliwe. Wszystko jest możliwe, tylko
należy wiedzieć o sposobach.
11