Page 5 - demo ksiazki
P. 5
się coś nadzwyczajnego. Wszak nigdy dotąd nie spotkała tak przy-
strojonego Królika, posiadającego zegarek. Podskoczyła i w szalo-
nym biegu popędziła za nim.
Śpieszy, goni – na próżno. Biały Królik dopadł żywopłotu i znik-
nął wśród wysokiej trawy. Po chwili Alicja znalazła się tuż nad ciem-
nym otworem. Nie namyślając się, wpadła weń. Było to wejście do
wąskiego, długiego korytarza. W dali biegł Biały Królik.
Chce go dogonić, pędzi więc co tchu. Nagle korytarz się skoń-
czył i przed dziewczynką rozwarła się ciemna przepaść. Nie zdąży-
ła utrzymać równowagi i oto z nadzwyczajną szybkością poczęła spa-
dać. Spojrzała w dół. Mrok. Ogarnął ją lęk, czy za chwilę nie przytra-
fi się jej jakie nieszczęście.
Na razie nic złego się nie stało. Dziewczynka nabiera otuchy i co-
raz spokojniej przygląda się wszystkiemu, co ją otacza. Zauważyła
wkrótce, że ściany studni, którą spada, nie są puste. Wisiały na nich
mapy i różnokolorowe obrazki. Przymocowane gwoździami szafki
były pełne książek. Na półkach umieszczono różne naczynia i dro-
biazgi.
Na jednej z półek stał duży, gliniany dzban z napisem: „Pomarań-
czowa marmolada”. Zachciało jej się jeść, więc chwyciła naczynie.
Niestety – było puste. Rozgniewana Alicja chciała je cisnąć do stud-
ni. Powstrzymała się jednak, gdyż przyszło jej na myśl, że musi być
jakieś dno. Na tym dnie może być jakieś stworzenie i rzucony dzban
może je okaleczyć.
Spadając, wstawiła dzban do jednej z szafek.
Podróż podziemna trwa. Alicja mija szczęśliwie wszelkie przeszko-
dy i zaczyna zachwycać się swoją zręcznością.
– Świetnie się wprawię! – woła pełna radości. – Bez najmniejsze-
go guza będę zlatywała z najwyższych schodów... będę gimnastyczką.
Tatuś, mamusia będą mnie podziwiać, chłopcy zżółkną z zazdrości!
8