Page 26 - demo ksiazki
P. 26

WeSPAZjAN KOChOWSKI



                                          ZIeLONe

                                    Maj wesoły nam nastaje,
                                    Zielenią się sady, gaje,
                                    Wiosna zimie gnusznej łaje,
                                    A zielone w rękę daje.
                                    Zakwitły piękne dziardyny,
                                    Zgoła wszytek świat jak inny,
                                    Ogrodów Flora bogini
                                    W oczach ludzkich cuda czyni.
                                    Patrz, jako jawor wyniosły
                                    już gęstym liściem porosły.
                                    Kochaneczek wawrzyn Feba
                                    Ma odzieży, co potrzeba.
                                    jabłoń w porosłe gałęzi
                                    Sama siebie kryjąc więzi;
                                    Na cytryny, gruszki, wiśnie
                                    Gęsty przez gwałt list się ciśnie.
                                    I wszytek rodzaj skołoźrzy
                                    Wierzchołka z pniaku nie dojrzy.
                                    Wraz wzgardzone swym niepłodem
                                    Zielenią się wierzby przodem.
                                    Więc z nich zrywam latoroślę –
                                    Tę Marynie pięknej poślę.
                                    Zielonym się niech zabawi,
                                    A niech słuszny zakład stawi.
                                    Ta gra tym się prawem chlubi:
                                    Komu zwiędnie, kto je zgubi
                                    Lub go zbędzie inszym kształtem
                                    Opłaca zakład ryczałtem.
                                    Więc ja stawiam łańcuch złoty,
                                    W grochowe ziarka roboty,
                                    Choć nie kanak, nie haldzbanty,
                                    Na jakie-m się zdobył fanty.
                                    A zaś moja stawi dama
                                    już nie kruszec — siebie sama.
                                    Droższy zakład jej osoby
                                    Niż złoto węgierskiej próby.
                                    Przyjmie prawo i gałązki
                                    Pięknymi zwięzuje wstążki.



 ‑28‑                                         ‑29‑
   21   22   23   24   25   26   27   28   29   30   31