Page 28 - demo ksiazki
P. 28
W mowie swojej ma te dary,
że przechodzi i nektary.
Gdy się gniewa, tej postaci,
jak gdy kanar z miodem z barci.
W drobne cyrki warkocz kręty,
Tuż się wiersza nad draźnięty.
Na nie oko snadnie natrze,
Dwa ich ryte w alabastrze,
Z którego kształt wszytek ciała
Natura uformowała,
jakby ją przed wszystkim ludem
Chciała mieć gładkości cudem.
Kiedy chwalę to, co widzę,
Lubo się niczym nie brzydzę,
Dopieroż bym chwalił i to,
Co przed oczyma zakryto.
Aliści sen te rozkoszy,
Odbiegszy mię, w lot rozpłoszy
I ono śliczne widziadło
Z oczu moich się wykradło.
‑30‑ ‑31‑