Page 18 - demo ksiazki
P. 18
jAN ANDrZej MOrSZTyN
CUDA MIŁOŚCI
(sonet)
Przebóg! jak żyję, serca już nie mając?
Nie żyjąc, jako ogień w sobie czuję?
jeśli tym ogniem sam się w sobie psuję,
Czemuż go pieszczę, tak się w nim kochając?
jak w płaczu żyję, wśród ognia pałając?
Czemu wysuszyć ogniem nie próbuję
Płaczu? Czemu tak z ogniem postępuję,
że go nie gaszę, w płaczu opływając?
Ponieważ wszytkie w oczach u dziewczyny
Pociechy, czemuż muszę od nich stronić?
Czemuż zaś na te narażam się oczy?
Cuda te czyni miłość, jej to czyny,
Którym kto by chciał rozumem się bronić,
Tym prędzej w sidło z rozumem swym wskoczy.
CUDA MIŁOŚCI
(sonet)
Karmię frasunkiem miłość i myśleniem,
Myśl zaś pamięcią i pożądliwością,
żądzę nadzieją karmię i gładkością,
Nadzieję bajką i próżnym błądzeniem.
Napawam serce pychą z omamieniem,
Pychę zmyślonym weselem z śmiałością,
Śmiałość szaleństwem pasę z wyniosłością,
Szaleństwo gniewem i złym zajątrzeniem.
Karmię frasunek płaczem i wzdychaniem,
Wzdychanie ogniem, ogień wiatrem prawie,
Wiatr zasię cieniem, a cień oszukaniem.
‑20‑ ‑21‑