Page 12 - happy_girl_lucky_tom_3
P. 12

– Wygląda jak łokieć – rzucam, skubiąc grzankę. –
                I jeśli nie przestaniecie gruchać jak gołąbeczki, wyrzy-
                gam na stół całe swoje śniadanie, po czym natrę nim
                wam obojgu twarze.
                   –  Mercy!  –  mama  Bena  (i  nasza  gospodyni)  mrozi
                mnie wzrokiem.
                   –  Nie  gniewaj  się,  Mags  –  dodaję  tonem  pełnym
                salomonowej mądrości. – Upewnię się, że zostanie coś
                dla ciebie, żebyś miała co robić.
                   Jasne, Benjamin może i jest przystojniejszy niż wtedy,
                gdy  byliśmy  dzieciakami,  ale  moja  siostrzyczka  gapi
                się na tego chłopaczka z nabożeństwem, jak gdyby cała
                nasza  rodzina  nigdy  nie  widziała,  jak  gościu  dłubie
                sobie palcem w uchu, przygląda się temu, co tam zna-
                lazł, po czym wciera to wszystko w swoje jeansy.
                   – Nie słuchaj tego szatańskiego pomiotu – mówi Max,
                pochylając się nad stołem i mierzwiąc mi włosy. – Nasza
                Mermoladka  po  prostu  się  złości,  że  przypadkiem,
                zamiast pogorszyć wczorajszą imprezę, tylko ją polep-
                szyła.
                   Uderzam brata, i to mocno.
                   – Wcale nie.
                   – Ależ tak. – Braciszek szczerzy się, pocierając górną
                część swojego bicepsa. – Posłałaś wszystkich do basenu,
                zupełnie jak w To wspaniałe życie. Trochę ksero, ale ta
                dramaturgia wszystkim się spodobała. No i już zamie-
                niła się w viral.








                                           15
   7   8   9   10   11   12   13   14   15   16   17