Page 11 - Opowiesci_z_Orzechowej_Polany
P. 11
Nagle poczuł się zagubiony i zdezorientowany. W przedszkolu nikt na
niego nigdy nie krzyczał, więc i on nie wiedział jak zareagować. Nikt go
nie atakował – więc nie nauczył się bronić.
– J-ja... p-przepraszam – wykrztusił.
– Mamę swoją przepraszaj! I patrz tymi swoimi gałami jak łazisz!
Wilczek spróbował wyszczerzyć zęby, ale zamiast przestraszyć Tarasi-
ka, tylko go rozśmieszył: bowiem z jego pyszczka wypadło kilka mlecz-
nych ząbków, a nowe nie zdążyły jeszcze wyrosnąć. Stojące dokoła zwie-
rzątka wybuchnęły śmiechem.
– Hi, hi, wilczek-straszilczek bezzębny – zachichotał jeżyk, ale za
chwilę i on potoczył się po ziemi, przewracając po drodze kilka nieśmia-
łych myszek.
– Głupi kaktus! – warknął wilczek.
11