Page 10 - Opowiesci_z_Orzechowej_Polany
P. 10

Włażą  na  koński  grzbiet  we  dwóch,  we  trzech,  niektórzy  tylko  po  to

            żeby  zrobić  sobie  zdjęcie.  A  już  szczególnie  dziwni  są  turyści-pandy.
            Pchają się bez kolejki i miło uśmiechają. A potem na zdjęciach razem
            z nimi jest tata-koń, który nauczył się uśmiechać tak, jak panda.

               Jeśli zaś chodzi o Tarasika – ten wcale nie miał dobrego humoru.
               – Może by tak wrócić do przedszkola? – zastanawiał się mały jedno-

            rożec.  – Tam są moi weseli koledzy, ulubione zabawki… Chociaż biega-
            nie w kółko i spanie w dzień naprawdę już mi się znudziło. A mama mó-
            wi, że jestem już bardzo mądry, a szkoła jest ciekawa.

               Bęc! – nagle coś znalazło się na jego drodze. Buch!
               I Tarasik  poczuł  ból  między  żebrami.  Z  zaskoczenia  nie  mógł  wydo-

            być z siebie ani słowa.
               – Hej, ty, koniu rogaty – zawołał mały, szary wilczek. – Oczy masz z ty-
            łu głowy czy co?  Zobacz, przebiłeś rogiem moją ukochaną piłkę!

               Tarasik stał z obolałymi żebrami i zamętem w głowie: co się stało? Jak
            to  tak?  Przecież  nie  można  się  bić… W  przedszkolu  tak  nie  było!  Skąd
            wzięła się ta piłka? Ojojoj… Ale ze mnie niezdara…





      10
   5   6   7   8   9   10   11   12   13   14   15