Page 8 - Opowiesci_z_Orzechowej_Polany
P. 8

Od tego czasu w przedszkolu nikt nikogo nie zaczepiał.

                                                         ***
               A  szkoła  –  coś  zupełnie  innego.  Nie  ma  już  mamy-wychowawczyni,
            tylko inna, nieznana pani nauczycielka, a dzieci w klasie też nowe.
               Kto wie, jak potraktują małego jednorożca?

                                                         ***
               Tarasik stał na zalanym słońcem szkolnym dziedzińcu i przeżuwał coś

            bardzo smacznego. Coś soczystego i świeżego…
               – Hej, mały, a czemu zjadłeś bukiet dla swojej pierwszej wychowaw-
            czyni? Przecież ci mówiłam! – zawołała mama. – Na chwilę spuścić z oka,

            a tu coś takiego! Skąd ja teraz wezmę takie piękne rumianki? No, skąd?
               –  Aaaa  – Tarasik  ocknął  się  z  zadumy.  –  Przecież  nauczyciele  też  ja-

            dają bukiety…
               – Jak chcą, to zjadają, a jak nie chcą, to stawiają w wazonie i podziwia-
            ją. I co my teraz z tym zrobimy? – zmartwiła się mama i zaczęła szukać

            czegoś w swojej przepastnej torbie.















































       8
   3   4   5   6   7   8   9   10   11   12   13