Page 12 - demo ksiazki
P. 12
Rozdział 2
•
Dni ciągnęły się w nieskończoność niczym gorąca lawa, która nie
chce zastygnąć. Z coraz większym trudem wstawałam rano z łóżka,
ubierałam się i szłam do szkoły. Kurczowo chwytałam się każdego
najmniejszego wspomnienia o Calumie i zastanawiałam się, dla-
czego nie spędzałam z nim każdej wolnej sekundy. Jak mogliśmy
zmarnować tyle czasu? Dlaczego próbowaliśmy prowadzić normal-
ne życie? Jakże naiwna była wiara w to, że nasze szczęście może
trwać. Niesłusznie zamykaliśmy oczy na to, co oczywiste.
Po dwóch tygodniach, w trakcie których nie wychodziłam z po-
koju, postanowiłam po raz ostatni udać się nad staw w lesie. Chcia-
łam być blisko Caluma i potrzebowałam miejsca, w którym mogła-
bym się z nim pożegnać.
To tam pocałowaliśmy się pierwszy raz i tam Calum po raz
pierwszy powiedział, że mnie kocha. Tam wyznał mi też, kim jest
naprawdę – shellycoat, czyli wodnikiem. To tam straciłam go po raz
pierwszy, bo przeraziła mnie jego prawdziwa tożsamość.
Wówczas znałam wodniki tylko ze starych legend, które opo-
wiadała mi mama. W opowieściach tych wodniki zwabiały do je-
ziora niczego nieprzeczuwające dziewice i topiły je. Calum nigdy
nie zrobiłby czegoś takiego. Jedynym elementem opowieści mamy,
który był zgodny z prawdą, była niezwykła uroda wodników. Prze-
konałam się, że to prawda. Calum też odznaczał się wyjątkową uro-
dą. Miał pełną wdzięku, szczupłą sylwetkę, wiecznie poczochrane
włosy w kolorze cynamonu i lazurowe oczy.
16