Page 5 - demo ksiazki
P. 5
no. Noel złapał mnie za rękę. Usłyszałam, jak z przerażeniem nabie-
ra powietrza.
– Co to jest – spytał?
Nie chciałam napędzać mu jeszcze większego stracha, więc po-
wiedziałam tak spokojnie, jak tylko potrafiłam:
– To burza. Powinniśmy schować się w szkole, zanim rozpęta się
na dobre.
– Ale dlaczego jest tak cicho? – spytał Biron.
Wszyscy nastawiliśmy uszu – i rzeczywiście: w spowijającej nas
ciemności panowała całkowita cisza. Wzięłam Birona za rękę. Była
lodowata. Potem wyczarowałam nieco światła, które otoczyło nas
srebrzystą poświatą. Mimo to widoczność nie przekraczała jednak
kilku metrów.
– Powinniśmy się pośpieszyć. – Bezskutecznie usiłowałam zo-
rientować się w przestrzeni. – Gdzie jest szkoła?
Nye pokazał palcem w prawo. Biron w lewo. Noel nie powie-
dział nic.
– Świetni z was pomocnicy – zauważyłam. – Wydaje mi się, że
musimy iść tamtędy. Nye, trzymaj się blisko nas. – Chłopiec z prze-
rażeniem pokiwał głową.
Powoli brnęliśmy przez wodę, która nagle zaczęła się robić coraz
gęstsza, niczym budyń zastygający z sekundy na sekundę.
– Dlaczego woda jest taka dziwna? – wyszeptał Biron. Nawet
jego głos brzmiał teraz jak gęsty syrop.
– Nie mam pojęcia, ale na pewno jesteśmy już niedaleko szko-
ły – próbowałam go uspokoić. – Uważajcie, żebyśmy nie przegapili
wejścia.
Chłopcy bez słowa pokiwali głowami. Na ich twarzach malowało
się przerażenie. We mnie też zaczynał wzbierać strach. Serce waliło
10