Page 4 - demo ksiazki
P. 4
wytrzeszczonymi oczami. Moje włosy rozłożyły się wokół ciała
niczym wachlarz. Wiedziałam, że muszę się poruszyć, żeby nie
utonąć, że muszę oddychać. Ale ja nie chciałam. Chciałam umrzeć.
Sen był tak przerażający, że za każdym razem budziłam się
ogarnięta paniką. Potem upewniałam się, że Calum leży obok
mnie, po czym wtulałam się w niego i zasypiałam. Może rzeczy-
wiście powinnam powiedzieć mu o tym dzisiaj wieczorem.
– Coś mi się zdaje, że nadciąga burza – zauważyła nagle Na-
riana, marszcząc czoło. – Dziwne, bardzo dziwne. O tej porze
roku nigdy nie zdarzają się burze. Lepiej zbierzmy dzieci i wra-
cajmy do środka.
Podążyłam za jej spojrzeniem. Rzeczywiście, ciemne wody
otoczyły szkołę niczym czarny welon, rzucając złowieszcze cie-
nie na bawiące się dzieci.
– Czy tu, pod wodą, czujecie, kiedy jest burza?
– To zależy, jak bardzo jest gwałtowna. Lepiej mieć się na
baczności. Dziwnie to wygląda.
W pośpiechu zapędzałyśmy dzieci do jaskini, w której mieś-
ciła się szkoła. Dziewczynki natychmiast posłusznie ruszyły do
środka, ale chłopcy zupełnie ignorowali nasze nawoływanie.
Westchnęłam i podpłynęłam do wraku statku, w którym bawiły
się dzieci.
– Noel, Biron, Nye – zawołałam. – Natychmiast stamtąd wy-
chodźcie! Musimy wracać do szkoły.
Z jednej z kajut wyłoniły się z markotnymi minami trzy gło-
wy: dwie blond i jedna ruda.
– No już, jazda. – Trzech chłopców z oporem ruszyło za mną.
Przed wrakiem statku zrobiło się już tymczasem zupełnie ciem-
9