Page 7 - demo ksiazki
P. 7
„Masz czternaście nowych wiadomości” – zabrzmiał bezna-
miętny głos.
Rzuciłam się w stronę Pego.
– Czternaście, czyli tyle, ile ty masz lat, Pego! – zawołała Nike.
– Zamknij się – odparł Pego. – Chcę to odsłuchać.
– Nie jesteś jedyny – odpowiedziałam i odsunęłam go na bok,
ale tylko trochę. Musiałam koniecznie zadzwonić do Helli, na to
cieszyłam się najbardziej w czasie tej koszmarnie długiej jazdy.
– Nie wytrzymam w tym zoo – zaklął Pego i przycisnął ucho
do głośnika.
Były tam trzy zapowiedzi dostawcy napojów, którego zapomnie-
liśmy zawiadomić o naszym wyjeździe, jedna wiadomość dla Pego
od jego trenera boksu, jedna dla taty, dotycząca jego pracy, trzy wia-
domości dla mamy i jedna dla Arti od Dennisa. Kiedy usłyszałam
głos tego chłopca, poczułam dziwne, mdlące uczucie w żołądku.
Pozostałych wiadomości już nie usłyszałam. Pego prychał gniewnie
i szarpał słuchawkę telefonu. Widać było, że spodziewał się usłyszeć
więcej niż tylko wiadomość od swojego trenera boksu.
– Hej, potrzebny mi jest telefon! – zawołałam, ale mój brat
pędził już po schodach na górę, przeskakując po dwa stopnie.
Wszyscy pobiegliśmy za nim. Na pierwszym piętrze Pego wspiął
się na schody pod samym dachem i wszedł na strych. Tryton ru-
szył za nim, zwinnie jak jaszczurka, ale niedaleko zaszedł. Nikt
nie odważył się podejść do Pego, nawet mama.
– Ale ja chcę… – Tryton spróbował przepchnąć się na górę.
– Spadaj stąd, bo oberwiesz! – zawołał Pego.
Tata wszedł za nami po schodach na górę.
– Mój kochany, boski Pegazie, powstrzymaj swój bezczelny
język – rzekł.
10