Page 9 - demo ksiazki
P. 9

nikomu nie przeszkadzało. Lilaia była córką jakiegoś boga rzeki.
              Ten pomysł zawsze mi się podobał, bo kocham wodę i dlatego
              moim znakiem rozpoznawczym jest lilia wodna. Zawsze kiedy
              rozpoczynam nową LLB, czyli księgę żywota, najpierw rysuję
              mój znak rozpoznawczy.
                 – Pierworodni są ważniejsi niż olimpijscy bogowie, skrzacie! –
              zawołał Pego ze swojego wejścia na strych, zanim zatrzasnął kla-
              pę i stał się dla nas niewidoczny.
                 Powlokłam swoją torbę do pokoju. Pego miał dobrze. Mógł
              się  schować,  kiedy  tylko  chciał,  i  w  spokoju  zatelefonować,
              podczas kiedy ja ciągle musiałam się z nim użerać. A przecież
              miałam już prawie trzynaście lat. Na pierwszym piętrze, poniżej
              strychowego Olimpu Pego, znajdowały się też pozostałe pokoje
              dziecinne. Większy z nich, ten o czterech oknach, trzypiętro-
              wym łóżku i ze skrzynią pełną zabawek dorównującą wielkością
              ciężarówce, zamieszkiwali Tryton i bliźnięta, a ten nieco mniej-
              szy, ale ciągle jeszcze duży, należał do mnie i Arti.
                 Na tym samym korytarzu znajdowały się wejścia do pracow-
              ni taty i dwóch łazienek: jednej dla mamy i dziewcząt, drugiej
              dla chłopców i taty. W obu łazienkach przez cały rok i każdy
              dzień tygodnia panował zawsze absolutny chaos. Mama co rusz
              próbowała uporządkować nasze ubrania, ale za każdym razem
              musiała potem słuchać narzekań, kiedy nie mogliśmy znaleźć
              naszych ulubionych swetrów, koszul nocnych albo przyborów
              sportowych. Co osobliwe, nigdy nikt z nas nie musiał długo szu-
              kać, o ile pozostawiało się ten bałagan, żeby tak rzec, samemu
              sobie. To było tak, jak gdybyśmy ustanowili jakieś własne, pota-
              jemne zasady. Jednak nie zrobiliśmy tego. Tylko chaos znany był
              nam o wiele lepiej niż porządek. Dwa razy w tygodniu pomagała


              12
   4   5   6   7   8   9   10   11   12   13   14