Page 6 - demo ksiazki
P. 6
Nazywam się Lilaia April. Niewiele jest rzeczy, które lubię
u siebie, ale w przeciwieństwie do Pego i Arti jestem bardzo za-
dowolona z mojego imienia. Lil to bardzo rzadkie i piękne imię.
Moja najlepsza przyjaciółka Helli też jest tego zdania. Wszyst-
kie moje rysunki podpisuję więc Lil. W przyszłości chciałabym
zostać artystką, może malarką. Albo projektantką mody, to jest
moje wielkie marzenie. Ale jak wiadomo, marzenia się nie speł-
niają. Prawdopodobnie zostanę więc pielęgniarką albo panią
strażak, a to ostatnie dlatego, że zawsze jestem na miejscu, jeśli
gdzieś się coś pali, i jestem gotowa dać z siebie wszystko, żeby
tylko pomóc. Tak przynajmniej twierdzi Helli.
– Jaki nasz dom jest malutki! – oświadczyła Arti, kiedy zaje-
chaliśmy do domu i obładowani walizkami, torbami i plecaka-
mi czekaliśmy, aż tata wygrzebie z kieszeni właściwy klucz.
– A tak, w porównaniu do pałacu, w którym mieszkał w ciągu
ostatnich tygodni Pan, to nasz dom jest mały – przyznała mama.
– A ja uważam, że nasz dom jest akurat taki, jak trzeba –
moja najmłodsza siostra pogładziła wyblakłe, zielone drzwi wej-
ściowe. – Halo, domku, już jesteśmy z powrotem!
– W porównaniu do namiotu nasz dom jest pałacem –
oświadczył tata, otwierając drzwi.
Dla ośmioosobowej rodziny jest on rzeczywiście trochę za
mały, pomyślałam, ale zachowałam to dla siebie.
– Ja bym raczej powiedział, że to dom wariatów – Pego jak
zawsze pierwszy wsunął się przez drzwi do środka i cisnął swój
marynarski worek w kąt.
I kiedy po kolei weszliśmy za nim i wyczerpani wnieśliśmy
wszystkie bagaże, Pego już zdążył pobiec do telefonu i właśnie
nacisnął klawisz automatycznej sekretarki.
9