Page 3 - demo ksiazki
P. 3

– To był ostatni urlop na campingu – oświadczył tata, bęb-
              niąc palcami po kierownicy. – Jestem już za stary na takie coś.
              A w następnym roku – podróż InterRail.
                 Pego wetknął sobie do uszu słuchawki. W przeciwieństwie
              do mnie posiadał już własnego iPoda. Ja musiałam dzielić swój
              z moją małą siostrą Arti.
                 W tym momencie zatrzymaliśmy się gwałtownie w elegan-
              ckiej dzielnicy Monachium i wyskoczyliśmy z auta. Ponieważ
              jest nas tak dużo, zawsze jeździmy w kolumnie dwoma autami:
              troje najmłodszych z przodu z mamą, a my starsi z tyłu z tatą.
                 – Jestem całkowicie pewna, że to musi być gdzieś tutaj – po-
              wiedziała mama, wskazując ulicę prowadzącą w dół.
                 – Gdzieś tutaj jest bardzo nieprecyzyjnym pojęciem, kocha-
              nie – zamruczał tata.
                 – Ale to ty postarałeś się o ten adres, Theo, już nie pamię-
              tasz? – odparła mama.
                 – Tak, ale to ty, kochanie, zawiozłaś tam naszego psa przed
              urlopem – oświadczył tata.
                 – Och, ludzie, wy rzeczywiście jesteście z jakiegoś bardzo sta-
              rego świata! – skwitowałam.
                 – Z bardzo starego świata, prawda, tata? – podlizywał się mój
              mały brat Tryton.
                 Tata był archeologiem i znawcą antyku. Jego specjalnością
              była starożytna Grecja, a dokładnie rzecz biorąc – praprastare
              malarstwo  wazowe  i  tu  tata  był  nawet  jednym  z  najlepszych
              znawców w ogóle. Ale to nam teraz nic nie pomogło, a to dla-
              tego, że tata nie był znawcą swojego notatnika z adresami, a to
              z kolei dlatego, że takiego notatnika w ogóle nie posiadał, tylko




              6
   1   2   3   4   5   6   7   8