Page 15 - demo ksiazki
P. 15

Lecz księżna odpowiedziała wesoło:
            – My jeno tu nogi wstąpili rozprostować, a na ranek trzeba nam do Krako-
          wa. Wyspaliśmy się w dzień i jedziemy nocą dla chłodu, a że to już kury piały,
          nie chciałam pobożnych zakonników budzić, zwłaszcza z taką kompanią, któ-
          ra więcej o śpiewaniu i pląsach niżeli o odpocznieniu myśli.
            Gdy jednak zakonnik nalegał ciągle, dodała:
            – Nie. Tu już ostaniem. Dobrze czas na słuchaniu świeckich pieśni zejdzie,
          ale na jutrznię  do kościoła przyjdziemy, aby dzień z Bogiem zacząć.
                     40
            – Będzie msza za pomyślność miłościwego księcia i miłościwej księżnej – rzekł
          zakonnik.
            – Książę mój małżonek dopiero za cztery albo pięć dni zjedzie.
            – Pan Bóg potrafi i z daleka szczęście zdarzyć, a tymczasem niech nam, ubo-
          gim, wolno będzie choć wina z klasztoru przynieść.
            – Radzi odwdzięczym – rzekła księżna.
            Gdy zaś zakonnik wyszedł, poczęła wołać:
            – Hej, Danusia! Danusia! wyleź no na ławkę i uwesel nam serce tą samą pie-
          śnią, którą w Zatorze śpiewałaś.
            Usłyszawszy to, dworzanie prędko postawili na środku izby ławkę. Rybał-
          ci siedli po jej brzegach, między nimi zaś stanęła owa młódka, która niosła za
          księżną nabijaną miedzianymi ćwieczkami lutnię. Na głowie miała wianeczek,
          włosy puszczone po ramionach, suknię niebieską i czerwone trzewiczki z dłu-
          gimi końcami. Stojąc na ławce, wydawała się małym dzieckiem, ale zarazem
          przecudnym jakby jakowaś figurka z kościoła albo z jasełeczek. Widocznie też
          nie pierwszy raz przychodziło jej tak stać i śpiewać księżnie, bo nie znać było
          po niej najmniejszego pomieszania.
            – Dalej, Danusia! dalej! – wołały panny dworskie. Ona zaś wzięła przed się
          lutnię, podniosła do góry głowę jak ptak, który chce śpiewać, i przymknąwszy
          oczęta, poczęła srebrnym głosikiem:


                               Gdybym ci ja miała
                               Skrzydłeczka jak gąska,
                               Poleciałaby ja
                               Za Jaśkiem do Śląska!





            jutrznia – modlitwy rozpoczynające się o wczesnych porach, przed zachodem słońca
          40
                                       18
   10   11   12   13   14   15   16   17   18   19   20