Page 18 - demo ksiazki
P. 18
Księżna, która w pierwszej chwili krzyknęła ze strachu, roześmiała się za-
raz wesoło i poczęła wołać:
– Oto rycerz Danusin! Bywajże, rycerzyku, i oddaj nam naszą miłą śpie-
waczkę!
– Chwacko ci ją ułapił! – ozwały się głosy wśród dworzan.
45
Zbyszko zaś szedł ku księżnej, trzymając przy piersiach Danusię, która ob-
jąwszy go jedną ręką za szyję, drugą podnosiła w górę luteńkę z obawy, by się
nie zgniotła. Twarz miała śmiejącą się i uradowaną, choć trochę przestraszoną.
Tymczasem młodzieńczyk, doszedłszy do księżnej, postawił przed nią Danusię,
sam zaś klęknął i podniósłszy głowę, rzekł z dziwną w jego wieku śmiałością:
– Niechże będzie wedle waszych słów, miłościwa pani! Pora tej wdzięcz-
nej panience mieć swego rycerza, a pora i mnie mieć swoją panią, której uro-
dę i cnoty będę wyznawał, za czym z waszym pozwoleństwem tej oto właśnie
chcę ślubować i do śmierci wiernym jej w każdej przygodzie ostać.
Na twarzy księżnej przemknęło zdziwienie, ale nie z powodu słów Zbyszkowych,
tylko dlatego, że wszystko stało się tak nagle. Obyczaj rycerskiego ślubowania nie
był wprawdzie polski, jednakże Mazowsze, leżąc na rubieży niemieckiej i widu-
jąc często rycerzy z dalekich nawet krajów, znało go lepiej nawet niż inne dzielnice
i naśladowało dość często. Księżna słyszała też o nim dawniej, jeszcze na dworze
swego wielkiego ojca, gdzie wszystkie obyczaje zachodnie były uważane za prawo
i wzór dla szlachetniejszych wojowników – z tych przeto powodów nie znalazła
w chęci Zbyszka nic takiego, co by obrazić mogło ją lub Danusię. Owszem, ura-
dowała się, że miła sercu dwórka poczyna zwracać ku sobie rycerskie serca i oczy.
Więc z rozbawioną twarzą zwróciła się do dziewczyny:
– Danuśka, Danuśka! chcesz-li mieć swego rycerza?
A przetowłosa Danusia podskoczyła naprzód trzy razy do góry w swoich
czerwonych trzewiczkach, a następnie, chwyciwszy księżnę za szyję, poczę-
ła wołać z taką radością, jakby jej obiecywano jakąś zabawę, w którą się tylko
starszym bawić wolno:
– Chcę! chcę! chcę!…
Księżnie ze śmiechu aż łzy napłynęły do oczu, a z nią śmiał się cały dwór;
wreszcie jednak pani, uwolniwszy się z rąk Danusinych, rzekła do Zbyszka:
– Aj! ślubuj! ślubuj! cóż zasię jej poprzysiężesz? Lecz Zbyszko, który wśród
śmiechu zachował niezachwianą powagę, ozwał się równie poważnie, nie wsta-
jąc z klęczek:
chwacko – energicznie, zwinnie
45
21