Page 4 - zupelnie_inna_bajka1
P. 4
Kaz to straszna świnia. Robi to wszystko, czego nie lubię. Wciąga
muchy do odkurzacza albo zamyka je w pudełka i chowa do za-
mrażalnika.
Mówi się, że jest ciekawy.
Że ma naturę odkrywcy.
Kiedy dorośnie, zostanie naukowcem albo kimś, kto wejdzie na naj-
wyższą górę świata. Będzie mieć tatuaże, przynajmniej zamierza.
Kaz nie nosi oślej skórki.
Rozrzuca po pokoju skarpetki, majtki, buty, niezjedzone kanapki
pokrywają się burym kożuchem pleśni.
Ale żeby było sprawiedliwie – Kaz nie robi tego, żeby mi dokuczyć.
On po prostu taki jest.
Myślę, że każdy powinien być taki, jaki jest.
Gdyby nie Kaz, nie dałoby się przeżyć przedszkola. Kiedy tylko
ktoś próbuje mi dokuczać, zaraz zjawia się Kaz i robi porządek. Ma
małe, twarde jak kamyki pięści i potrafi ich użyć.
W miarę upływu czasu robi to coraz częściej.
Coraz częściej wzywają mamę do przedszkola.
Zapytany, dlaczego znowu kogoś pobił – Kaz milczy. Mama prosi
go, aby panował nad sobą, bo w końcu będzie musiała zabrać nas
z przedszkola.
W ten sposób zaliczamy prawie wszystkie w mieście. Kaz i ja. Ale
za każdym razem historia się powtarza.
Dlatego najbardziej lubię wakacje. W wakacje nie trzeba nikogo
bić. W domu mojej babci każdy może być sobą.
Kaz zbiera kamienie, łapie różne robaki i potrafi nadmuchać
żabę. Proszę go, aby tego nie robił, bo chce mi się płakać, kiedy
widzę jak pływa po stawie i nie może się zanurzyć.
– Dobra – mówi Kaz – nie będę.
6 7