Page 6 - historia_rollyego_2
P. 6

było jedno z tych wrednych, pozbawionych sierści

                  stworzeń. Dwunogi. Mój właściciel.

                    Po  moim  grzbiecie  przebiegł  dreszcz  strachu,

                  dotarł aż do czubka ogona. Łapy zaczęły mi się
                  trząść, a moje serce biło tak głośno, że słyszałem je

                  w uszach. Zeskoczyłem z kuchennego blatu i od-

                  wróciłem się, by uciec – natychmiast zapomniałem

                  o steku. Mój właściciel popędził za mną, wygnał
                  mnie z kuchni i do ogrodu.

                    – Nie ma sensu przede mną uciekać! – krzyk-

                  nął tym swoim dudniącym głosem. – Złapię cię,

                  ty głupi psie!
                    Był coraz bliżej, a kiedy odwróciłem się w jego

                  stronę i zobaczyłem linę, którą trzymał w rękach,

                  prawie potknąłem się o swoje łapy. Cały trząsłem

                  się ze strachu. Wiedziałem, że znowu przywiąże
                  mnie w ogrodzie. Zawsze czułem się tam taki sa-

                  motny i było mi strasznie zimno – nie mogłem

                  znieść  myśli  o  tym  miejscu!  Wolałem  żyć  jako

                  przybłęda niż męczyć się w ogrodzie!



                                             7
   1   2   3   4   5   6   7   8   9   10   11