Page 9 - Klasyka_mlodego_czytelnika_basnie_grimm2
P. 9

StolicZKu, NaKrYJ SiĘ!





                 a
                   awno temu w maleńkiej wiosce tuż przy lesie mieszkał krawiec wraz
                  w
                     o
                    n






           z trzema synami. Stary ojciec pracował ciężko od rana do wieczora, krojąc
           materiały, z których szył spodnie, kurtki i sukmany okolicznym wieśniakom.
           Jednak pewnego dnia okazało się, że mieszkańcy nie potrzebują więcej jego
           pomocy, gdyż wszyscy mają już gotowy przyodziewek na długie lata. Bieda
           zawitała do domku nieszczęsnego wdowca, tak że odtąd rodzina nie mogła
           końca z końcem związać. Całe szczęście, że hodował on kozę, która każdego
           dnia dawała dwie stągwie pysznego mleka. Synowie dbali zatem o nią bar-
           dzo – codziennie jeden z nich wyprowadzał wesołą kózkę na łąkę, do miejsc,
           które porastała najbardziej soczysta, zielona trawa.
             Pewnego razu najstarszy z chłopców wybrał się ze zwierzątkiem, aż za mie-
           dzę, gdzie wznosił się dorodny łan koniczyny. Aż do zachodu słońca pilno-
           wał, by kozie nie zabrakło zieleniny, a ta pasła się radosna i szczęśliwa. Kie-
           dy mieli już wracać do domu, syn krawca zapytał:
             – Czy moja kózka się najadła? Czy nie schudła i nie zbladła?
             Ona zaś odpowiedziała:
             – Syta jestem iście, nie mogę już patrzeć na liście, mee, mee, mee.
             – No, to wracamy do domu – rzekł chłopak.
             Złapał za powróz, zaprowadził ją do stajenki i uwiązał u żłobu.
             – No! – powiedział stary krawiec. – Nażarła się koza jak należy?
             – Najadła się iście, nie może patrzeć na liście – odrzekł syn.
             Jednak ojciec chciał sam się o tym przekonać. Poszedł więc do stajenki,
           pogłaskał ukochane zwierzę i zapytał:
             – Najadłaś się, kozo?
             – Niczego nie jadłam, z głodu żem pobladła, skakałam tylko po grobie,
           muszę wyznać to tobie. Mee, mee, mee.
             – Cóż ja słyszę?! – rozgniewał się stary ojciec.
             Chwycił rzemień i pobiegł z nim do chaty. Wszedł do izby, w której spał
           najstarszy syn i zaczął okładać go grubym pasem, krzycząc:
             – Ach, ty kłamco! Mówisz, że koza się najadła, a kazałeś jej głodować?!
           Wynoś mi się z domu i idź, gdzie cię oczy poniosą!
             Przerażony chłopak zawiązał swe odzienie w węzełek, zarzucił kij na ple-
           cy i ruszył w drogę.



                                                 58                                                                                           59
   4   5   6   7   8   9   10   11   12   13   14