Page 6 - Klasyka_mlodego_czytelnika_basnie_grimm2
P. 6

Wkrótce też cali i zdrowi dotarli do swego domku.
             Rodzice, mimo że pozostawili ich w lesie, ucieszyli się, widząc wesołą gro-
           madkę powracającą do domu.
             Minęło kilka dni, a drwal ponownie myślał o planie porzucenia dzieci, by
           więcej nie musieć patrzeć na ich cierpienie. Odznaczający się niecodziennym
           sprytem Tomcio Paluszek dokładnie wiedział o zamiarach swych rodziców,
           ponieważ, podobnie jak poprzednio, podsłuchał ich rozmowę.
             Obudził się wcześniej, by udać się nad rzekę, i również tym razem wyka-
           zać się przebiegłością, lecz drzwi były zamknięte i żadnym sposobem nie po-
           trafił ich otworzyć. Zszedł więc do spiżarni, odnalazł czerstwy chleb, którym
           postanowił znaczyć drogę. I tak też zrobił, gdy następnego dnia rodzice za-
           wiedli dzieci do lasu. Tym razem plan chłopca jednak nie powiódł się. Wy-
           głodniałe ptaki pozjadały okruszki rozrzucane przez Tomcia i mimo wielu
           prób dzieci nie zdołały odnaleźć drogi do domu. Ogarnął ich strach, ponie-
           waż zbliżała się zimna noc.
             – Co począć? – zastanawiały się dzieci, tuląc się do siebie. Jedynie Tomcio
           Paluszek nie stracił zdrowego rozsądku i zaczął obmyślać plan odnalezienia
           drogi do domu, pocieszając przy tym swych braci.
             Szybko wspiął się na najwyższe drzewo i rozejrzał się wokoło. Wtem w od-
           dali zamigotało mu jakieś dziwne światło. Uradowany chłopiec aż krzyknął
           z zachwytu:
             – W oddali dostrzegłem światło, tam z pewnością znajduje się jakaś chatka.
             Krocząc lasem, wkrótce przybyli przed drzwi pewnego domostwa. Posta-
           nowili sprawdzić, kto zamieszkuje tę chatkę, dlatego też zastukali do drzwi:
             – Kto tam? – odezwał się kobiecy głos, odchylając powolutku drzwi. – Cze-
           go szukacie w lesie tak późną i brzydką porą?
             – Dobra kobieto błąkamy się po lesie już wiele godzin i przykro nam to
           stwierdzić, ale… zabłądziliśmy – oznajmił Tomek. – Moglibyśmy schronić
           się w tej chacie? – zapytał.
             – Dzieciątka, w domu tym mieszka olbrzym, mój mąż, który zjada dzie-
           ci, dlatego też nie mogę narażać was na pożarcie – ostrzegła dzieci kobieta.
             – Damy sobie radę, dobra kobieto – odpowiedział Tomcio. – Gdy pozosta-
           niemy w lesie, padniemy ofiarami wygłodniałych wilków – dodał po chwi-
           li zastanowienia chłopiec.
             Kobieta ta miała łagodne usposobienie i była oazą dobroci, dlatego też
           przyrządziła dla gromadki chłopców przepyszne dania. Wtem usłyszeli pu-
           kanie do drzwi.


 54                                             55
   1   2   3   4   5   6   7   8   9   10   11