Page 4 - Klasyka_mlodego_czytelnika_basnie_grimm2
P. 4
tomcio paluSZeK
w
awno, dawno temu w małym, ubogim domku na skraju lasu miesz-
a
n
o
kał drwal z żoną i siedmioma synami. Żyło się im nader skromnie, ponie-
kał drwal z żoną i siedmioma synami. Żyło się im nader skromnie, ponie-
waż zdobycie pożywienie dla rodziny liczącej dziewięć osób graniczyło nie-
malże z cudem. Młodzi chłopcy nie mogli pracować, by choć w niewielkim
stopniu ulżyć rodzicom w niedoli. Ponadto najmłodszy z synów, mimo że
uważany za najbardziej pracowitego i zaradnego, przysparzał też najwięcej
zmartwień. Było to dziecko bardzo chorowite.
Chłopiec urodził się bardzo maleńki, dlatego też rodzice nazwali go Tom-
cio Paluszek.
Któregoś wieczoru drwal ubolewał nad swym losem bardziej niż zwykle.
Długo rozmyślał, co począć, by zapewnić najbliższym lepsze warunki bytu:
– Kochana żono, nie zapewniamy dzieciom godnego życia, nie potrafimy
zapewnić im wystarczającej ilości pożywienia, dlatego też lepiej byłoby po-
rzucić je w lesie, aniżeli patrzeć, jak przymierają głodem.
– Co ty wygadujesz? – rzekła kobieta, płacząc. – Byłbyś w stanie zostawić
w lesie swoje rodzone dzieci?
– Dla mnie to też nie jest łatwa decyzja, lecz nie możemy postąpić ina-
czej – oznajmił drwal.
Wspólnie podjęli tę smutną decyzję. Było już bardzo późno, więc przeko-
nani o tym, że żadne z dzieci nie słyszało ich rozmowy, udali się na spoczy-
nek. Tymczasem Tomcio Paluszek, nie mógł zmrużyć oka, przypadkiem więc
słyszał każde słowo wypowiadane przez rodziców.
– Co teraz z nami będzie? – pomyślał zasmucony i rozmyślał nad tym,
co można zrobić, by pokrzyżować rodzicom plany. Z samego rana udał się
nad rzekę i nazbierał woreczek białych kamyków, aby nimi znaczyć drogę
do domu.
Rodzice zorganizowali wyprawę do lasu i w odpowiedniej chwili pozosta-
wili tam dzieci zupełnie same. Chłopcy, gdy zorientowali się, że zostali po-
rzuceni zaczęli rozpaczać i ubolewać nad swym losem, roztaczając przy tym
groźne wizje. Tymczasem najmłodszy z nich, zwany Tomciem Paluchem, wi-
dząc zatrwożonych braci, rzekł:
– Nie bójcie się, znam drogę do domu, chodźcie za mną! Wyruszyli więc
w drogę, krocząc przez leśne gęstwiny.
52 53