Page 8 - Historie_nieoczywiste_3
P. 8
– Tu – zawołała. Wstała, otrzepała spódniczkę z piasku i po-
woli ruszyła w stronę przystani.
Krzyk mew uświadomił jej, że kutry wracają z połowu i za chwi-
lę pojawią się na przystani. W osadzie zostały ich cztery.
Wszystkie stare, podobne do siebie, z tak samo pomalowanymi
sterówkami i krzywo wypisanymi nazwami na burtach, zupełnie
jakby nikomu nie zależało na tym, aby litery były ładne i równe.
Wiatr rzucił jej w twarz garść piasku.
– Gneska – powitała ją ciotka – weźmiesz koszyk i pójdziesz
po ryby. Flądry weź, jakby były.
Flądry, pomyślała Agnieszka. Dziwne, płaskie ryby z oczami
po jednej stronie głowy, spędzające większość życia na leżeniu
w piasku. I najlepsze smażone.
Jeśli ciotka prosi o flądry, to pewnie będzie jakieś święto albo
specjalna okazja.
– A załóż coś na siebie – odezwał się wuj Jon – bo już dmucha.
Agnieszka posłusznie pobiegła do pokoju i zdjęła z wieszaka
lekką parkę. Kiedy schodziła na przystań, zaczynał siąpić drobny
deszcz, a niebo zasnute było chmurami – co nie wróżyło nicze-
go dobrego.
– Ciotka prosi o flądry – powiedziała, podając koszyk jednemu
z rybaków.
– Wszystkiego cztery bańtki – odparł. – Dawniej to bywało…
Agnieszka założyła na głowę kaptur i wyjęła z kiesze-
ni pieniądze.
– Będzie Jon rod – uśmiechnął się rybak. – W poniedzółk
ma urodziny.
Czyli w poniedziałek, uśmiechnęła się do siebie. Znali ją, wie-
dzieli, że nie rozumie wszystkiego, ale za każdym razem, gdy
8 9