Page 3 - Historie_nieoczywiste_3
P. 3
Latarnia wuja Jona
A gnieszka zamknęła zakurzony kajet i spojrzała na brata. Sie-
dzieli na strychu, a deszcz ze zdwojoną siłą uderzył o dach.
– No, to mamy wakacje – na twarzy Marcina pojawił
się ironiczny grymas.
Agnieszka wzruszyła ramionami. Nie przyznałaby się przed
bratem, że wakacje są naprawdę w porządku, że są tacy, którzy
nie ruszą się z miasta przez całe lato, a pogodą jeszcze nikt nie
nauczył się sterować.
Co prawda, ciotka Aniela opowiadała pewnego wieczoru że po zie-
mi chodzą płanetnicy co potrafią sprowadzać deszcze i wywoływać
burze, ale nie umiała powiedzieć, czy potrafią to odwołać.
Chodzi taki płanetnik między ludźmi, wygląda niby zwyczaj-
nie, no, może tylko ma na sobie pelerynę i zostawia mokre ślady
nawet jak jest sucho. A są i tacy, co na własne oczy widzieli jak
chmury burzowe ciągnie za sobą na sznurku albo zagania dłu-
gim kijem jak krowy na pastwisku.
Ciotka Aniela umiała opowiadać. Historia o płanetniku –
choć wcale nie należała do tych, jakie opowiada się po zmro-
ku – utkwiła w pamięci Agnieszki.
Gneski, jak nazywała ją ciotka.
Do ciotki Anieli i wuja Jona przyjeżdżali od dawna, do ubie-
głego roku – z rodzicami, którzy odkryli to miejsce za czasów
3