Page 4 - Historie_nieoczywiste_3
P. 4
studenckich i niewielka osada rybacka ze starą przystanią i wę-
dzarnią ryb naprawdę niewiele zmieniła się od tamtego czasu.
Agnieszka i Marcin znali tu każdy kąt, wszystkich miesz-
kańców, których – co odkryli właśnie w tym roku – dziw-
nie ubywało.
– Zostali tu sami starzy ludzie – wyjaśniła mama. – Młodzi
wyjechali, uczą się albo pracują w mieście. Tu, jak mówią, nie
mają przyszłości.
– Jakby zrobili jakiś biznes – wtrącił mądrze Marcin – to by
przyjeżdżali turyści… Na przykład gospodarstwo ekologiczne...
– Problem w tym, że teren nie nadaje się do budowy – powie-
dział tata. – Piasek. I na dodatek wędrujące wydmy. Rezerwat.
Agnieszka pokiwała głową.
Rezerwat. Wydmy przyciągały rozmaitych dziwaków. Broda-
tych studentów, fotografów, ekologów.
Wszyscy ci trafiali do domu Jona i Anieli, gdzie zawsze moż-
na było dostać świeżą rybę, choć Jon już od dawna nie wypły-
wał w morze.
Jego kuter stał za domem, przykryty płachtą i kiedy przycho-
dził wiatr, poły płachty podnosiły się w górę jak ogromne szare
skrzydła. W sterówce pachniało smarem, a piasek pod kadłubem
miał brązoworudy kolor.
Ta łódź umiera, pomyślała Agnieszka. Nocami śni o wielkim
morzu, a w dzień słucha krzyku mew.
– Łodzie nie mają snów – wyśmiał ją Marcin, kiedy niebacznie
podzieliła się z nim swoimi myślami.
Więcej nie próbowała mówić mu o niczym.
4 5