Page 4 - demo ksiazki
P. 4

– To na razie. Tylko nie nałap za dużo pcheł – na co posłałem
            jej przeciągłe mruczenie. Później zniknęła bezszelestnie wśród
            drzew.
             Wkrótce potem ja też ruszyłem w drogę, pod postacią pumy
            zakradłem się do naszej najbliższej kryjówki z ludzkimi ciuchami.
            Tam przemieniłem się i wyjąłem ubrania ze schowka – niestety,
            nie były to jakieś nadzwyczajne wdzianka, koszula miała dziury,
            a buty były na mnie za duże. Wziąłem je więc do ręki i szedłem
            przez jakiś czas na bosaka. Po stopach maszerowało mi kilka
            mrówek, a jedna z nich miała czelność mnie nawet ugryźć. Na jej
            nieszczęście miałem akurat moje praktyczne ludzkie ręce, więc
            pstryknąłem w nią palcami tak, że aż wysokim łukiem poleciała
            w zarośla.




































                                         9
   1   2   3   4   5   6   7   8   9