Page 3 - demo ksiazki
P. 3
Ludzie to tajemnicze stworzenia. I posiadają wielką moc. Ale
czasami też śmierdzą albo zachowują się jak bezmyślne króliki.
Na przykład za nic nie mogę zrozumieć, mimo najszczerszych
chęci, dlaczego się tak ekscytują, gdy w pobliżu tryska z ziemi
gorąca woda. Właśnie teraz w dolinie przy bazie, czyli w jednym
z tych gorących miejsc, znów zebrało się tyle ludzi, że aż ich
trudno zliczyć. Siedzą na długich balach i czekają cierpliwie na
widowisko. Z pewnością mają ze sobą te płaskie wypolerowane
kamienie wielkości dłoni, o których nic a nic nie wiem. Ludzie je
głaszczą albo rozmawiają z nimi, czasem ja na coś kierują, a cza-
sem odwracają na siebie…
– Carag, jesteś tak beznadziejnie nudny. – Rozczarowana Mia
pacnęła mnie łapą ze schowanymi pazurami. Błyskawicznie jej
oddałem i wyszczerzyłem zęby.
– A ty jesteś dziecinna. Bawić się w pchełki? Ostatni raz bawiłem
się w to, kiedy miałem pięć lat!
Mama wcisnęła się miedzy nas.
– Dosyć tego. Idziemy na polowanie. No, jazda!
– Pójdę z wami kiedy indziej. Dzisiaj nogi mnie bolą – skłamałem
i zacząłem lizać przednią łapę, licząc na to, że nie zauważą, jak
bardzo bije mi serce. Jeśli wszystko dobrze pójdzie, wkrótce znaj-
dę się tam na dole i nikt się nie zorientuje, kim i czym jestem. Bo
w przeciwnym razie będą usiłowali mnie zabić.
Tata spojrzał na mnie jakoś tak dziwnie, aż się przestraszyłem
się. Czyżby się domyślał? Może… Ostatnio często bywał zała-
many albo rozdrażniony. Dawniej chętnie się z nami bawił i był
w świetnym humorze, na przykład gdy organizowaliśmy sobie
zawody, kto najdalej skoczy albo kto ma więcej siły. Właściwie
kiedy to się zmieniło?
Odwrócił się bez słowa i poszedł, a Mia zawołała na odchodne:
8