Page 21 - demo ksiazki
P. 21
– Ach tak, okej – wyjąkałem i miałem nadzieję, że już nikt nie
będzie niczego ode mnie chciał. Jeszcze tylko tego brakowało,
żebym się zbłaźnił przed Lou i resztą klasy, łażąc po podłodze
i demonstrując jakąś mowę ciała.
Ale na szczęście pan Goodfellow zostawił mnie w spokoju.
Przez pozostałą część lekcji rozmyślałem o tym, co mógłbym za-
wieźć mojej rodzinie w prezencie. Co świat ludzi miałby im do
zaoferowania? Ostatecznie przyszły mi do głowy dwa lub trzy
rewelacyjne pomysły. Byłem szczęśliwy, że lekcja w końcu się
skończyła i mogliśmy wyjść na przerwę.
– Ale dzisiaj było ciekawie – stwierdziła Holly. – Muszę jeszcze
spytać pana Goodfellowa, jako to będzie po lisiemu „Odwal się, ty
parszywy zapchlony psie” i „Cha, cha, i tak nie dorwiesz mnie!”
Brandon parsknął, wrzucił sobie do buzi ziarno kukurydzy
i rozgryzł je z chrzęstem.
– O, to się nawet rymuje. Jeszcze kilka zdań, i będziesz mogła
liskowi wyrecytować cały wierszyk.
– Na pewno się ucieszy – stwierdziłem i pożegnałem się, bo
chciałem jeszcze szybko skoczyć do kuchni. Sherri Rivergirl, ku-
charka i pielęgniarka w Clearwater High, zawsze miała zapas
przepysznych wędzonych kiełbasek. Można się było od nich uza-
leżnić. Zamierzałem zawieźć mojej rodzinie całą górę tego pysz-
nego jedzonka. Musiałem wprawdzie zapłacić za tę dodatkową
porcję, ale podczas ferii trochę pracowałem, więc zaoszczędziłem
wystarczająco dużo pieniędzy. Czegoś takiego jak te kiełbaski nie
było w górach!
– Trzydzieści kiełbasek? – Sherri Rivergirl stała z rozdziawio-
ną buzią, tak że można było podziwiać jej piękne jedynki. Była
przemieńcem-borsukiem. – Czy grozi nam jakiś klęska głodu?
26