Page 11 - demo ksiazki
P. 11

Następnego ranka Florę obudził dźwięk dzwonów. Zaspana
            rozejrzała się po pokoju. Co to za hałas? Gdzie ja jestem?
            Nagle wszystko sobie przypomniała. Pierwsza noc w nowym

            domu! No świetnie, jeśli tutaj w każdą niedzielę będzie taka
            pobudka… To by było chyba na tyle, jeśli chodzi o wysy-

            pianie się. Zmęczona podreptała do okna i otworzyła je. Po
            prawej stronie w dali w słońcu błyszczały złote wskazówki

            zegara na wieży kościelnej. Już dziewiąta! W dole zobaczyła
            kota. Skradał się przez wysoką trawę i zniknął między jod-
            łami na tyłach ogrodu. Może chciał dostać się stamtąd do

            lasu, przylegającego do sadów? Flora ziewnęła i przeciągnęła
            się. Poczuła, że burczy jej w brzuchu. Była głodna!

               Gdy  weszła  do  kuchni,  matka  szukała  właśnie  czegoś
            schowana do połowy w jakimś kartonie.

               – Gdzie ja wsadziłam kawę mieloną? – zamruczała pod
            nosem.
               – Przecież jest tam – odpowiedziała dziewczynka, wska-

            zując na złotą paczkę obok zlewu.




                                        14
   6   7   8   9   10   11   12   13   14   15   16