Page 6 - demo ksiazki
P. 6

zwyczaj też dotyczy tylko linii męskiej; córki nie dziedziczą i jeże-
        li taki magnat ma same córki, są one odsunięte od spadku, który za-
        biera dalszy krewny. Niekiedy znów tytuł tylko przechodzi na spad-
        kobiercę męskiego, a majątek pozostaje przy dziewczynie, stąd naj-
        dziwniejsze wywiązują się zawikłania.

          Hrabia  Dorincourt  miał  trzech  synów.  Przyroda  nieraz  zabaw-
        ne psoty ludziom płata, którzy jej gwałt zadają swymi urządzenia-
        mi społecznymi. Z tych trzech młodzieńców jeden, najstarszy, miał
        według tych zasad odziedziczyć wszystko, co jest powszechnie uwa-
        żane za największe dobro na tym świecie, tj. tytuły i bogactwa. Tym-
        czasem najmłodszy, najbardziej wydziedziczony, jak gdyby na wyna-
        grodzenie tej krzywdy, otrzymał znów z rąk dobrotliwej przyrody
        tyle hojnych darów, że bracia mogli mu pozazdrościć. Posiadał mnó-
        stwo przymiotów ciała i duszy, których oni byli pozbawieni: pięk-
        ny, wysoki, dobrze zbudowany, miał przy tym niepospolite zdolno-
        ści do nauki, dobre serce, w szkołach zdobywał sympatię nauczycie-
        li i kolegów, był pierwszy w klasie, pierwszy w zabawie, w odróżnie-
        niu od obu starszych braci. Tamtych nikt nie lubił, bo też nie umie-
        li sobie na to zasłużyć.
          Nie tylko w szkołach, lecz i po ukończeniu nauk, i w życiu towa-
        rzyskim ta uderzająca różnica utrzymała się pomiędzy braćmi. Sta-
        ry hrabia patrzył na to z goryczą. Nie kochał dzieci – duma i pycha
        rodowa zabiły w nim wszelkie inne uczucia. Najstarszy syn, spadko-
        bierca tytułów i bogactw, nie przynosił mu zaszczytu; przeciwnie,
        musiał się za niego wstydzić, bo nie odznaczał się ani rozumem, ani
        szlachetnością, ani nawet urodą. Taki sam był i drugi, ojciec zniechę-
        cił się do nich obu do tego stopnia, że patrzeć nie chciał na rodzo-
        nych synów i trzymał ich ciągle daleko od domu. Lecz dumny, samo-
        lubny starzec nie lubił także trzeciego, a tego znów za to właśnie, że
        posiadał wszystkie przymioty, których brakło starszym. Jakieś dziw-
        ne, okrutne uczucie zazdrości zrodziło się w oschłym sercu magna-
        ta. Przywykł, by wszystko uginało się przed jego żelazną wolą, a tu

                                         9
   1   2   3   4   5   6   7   8   9   10   11