Page 4 - demo ksiazki
P. 4

ROZDZIAŁ I



               edryk nic a nic nie wiedział o swojej rodzinie. Chociaż uro-
          Cdził się i mieszkał w Nowym Jorku, słyszał jednak od mat-
        ki, że jego ojciec, kapitan Errol, pochodził z Anglii, lecz gdy ten do-
        bry ojciec zakończył życie, chłopiec był jeszcze bardzo mały, zapa-
        miętał więc tylko wyniosłą postać kapitana, jego piękne niebieskie
        oczy, długie wąsy; pozostało mu także w pamięci, jak ojciec nosił go
        na rękach, tkliwie pieścił, sadzał na kolanach. Podczas choroby ojca
        oddano Cedryka do znajomych, a gdy wrócił do domu, było już po
        wszystkim. Matka, która ciężko przechorowała to nieszczęście, za-
        czynała dopiero podnosić się z łóżka i siadać na fotelu przy oknie.
        Miała czarną suknię, była niezmiernie blada, dawny wyraz wesołości
        zniknął zupełnie z jej prześlicznej twarzy, duże, ciemne oczy błądziły
        w przestrzeni z wyrazem niewysłowionego smutku.

          – Kochańciu – rzekł Cedryk (ojciec ją tak nazywał, a dziecko szło
        za jego przykładem) – Kochańciu, czy tatuś jest już zdrowszy?
          Ramiona matki oplotły jego szyjkę w milczeniu, chłopiec poszu-
        kał oczkami jej wzroku i nagle ogarnęła go ochota do płaczu. Zapy-
        tał po raz drugi:
          – Kochańciu, jak się ma tatuś?

          Gdy jednak i teraz nie otrzymał odpowiedzi, poczciwe serduszko
        podszepnęło mu, co ma robić: wspiął się na kolana matki, objął ją
        rączętami, przytulił twarzyczkę do jej twarzy i całował raz po raz,


                                         7
   1   2   3   4   5   6   7   8   9