Page 28 - demo ksiazki
P. 28

kopyt na szutrowej drodze rozbrzmiewał w jej uszach ze spo-
            tęgowaną siłą.
               Pomyślała o Alice, o tym, jak kiedyś tę całą historię przekuje
            w zabawną opowieść. „Do licha, ona i mama będą się strasznie
            martwić, nie  mają bladego  pojęcia,  gdzie  jestem!  Podróżuję
            z tymi ludźmi od dobrych dwóch godzin, czy pozostali zaalar-
            mowali  już  policję?  Będzie  wielkie  zamieszanie,  nawet  jeśli
            w jakiś sposób uda mi się jeszcze dzisiaj wrócić!”
               Svala podjechała bliżej i z troską zajrzała jej w twarz.
               – Wszystko w porządku? Przepraszam, może nie powinnam
            była mówić o egzekucjach, ale myślałam, że jesteś obyta w ta-
            kich, ehe… sprawach.
               – Dlaczego? – wykrztusiła Kari z trudem.
               Tym razem to Svala zafasowała ostrzegawcze spojrzenie od
            swojego towarzysza.
               Kiedy  przystojny  młodzieniec  ponownie  się odezwał, jego
            głos brzmiał twardo.
               – Oficjalnie nikt nie wie, dlaczego księżna ułaskawiła twój
            ród po trzech pokoleniach banicji i dlaczego cię sprowadzili-
            śmy. Powiedzmy, że takie rzeczy się rozchodzą.
               – Takie rzeczy? – Kari zakłopotana poczuła, jak krew napły-
            wa jej do twarzy.
               – Powiem wprost: wara od mojej rodziny! Reykanowie są
            dla ciebie tabu. Zrozumiano?
               – No więc ja się nie martwię, księżna nie pozwoliłaby, abyś
            zamordowała kogoś z nas, Cecily. – W głosie Svali pobrzmiewa-
            ła przekora. – Doskonale wie, że nikt spoza mojej rodziny nie
            ma pojęcia o funkcjonowaniu łuków burzowych. Akuri byli od
            zawsze magicznymi inżynierami, ale o tym pewnie już wiesz.
               – Ehe… tak… jasne – wyjąkała Kari. „Chwileczkę, jaką dokład-
            nie ‘sztukę’ opanowała ta Cecily? Dlaczego Svala mówi, że mia-
            łabym kogoś zabić? Jest zabójczynią?” Czy to z tego powodu jej
            towarzysze od początku starali się nie odwracać do niej plecami?


                                         31
   23   24   25   26   27   28   29   30   31   32   33